moim skromnym zdaniem film był całkiem spoko i dobrze to sie ogladalo ale jak sobie wszystko przeanalizowałem po seansie to troche to jednak bylo dziwne....
ta trojka wspoloatorow był jakby uwieziona przez ten aparat. robili wszystko to co pokazywaly zdjecia a gdyby ich nie bylo to pewnie ten ktory obstawiał wyscigi psow nie zadzwoniłby do mafiozy itp wiec nie byloby tej całej szopki i tak dalej i tak dalej.
tak samo te malowane obrazy. one nie byly inwencja tworcza bohatera w okularkach tylko zwyczajnym kserem. wiec jakim prawem on sam namalowałby to nie wiedzac o istanieniu maszyny i o zdjeciach ktore wypluwa co dzien ? chyba takim jak na poczatku (pusta kartka :D)
PS moglby mi ktos wyjasnic jak to sie stalo ze ta znajoma wynalazcy maszyny miala jakies zdjecie z tygodnia w przod ? chyba mi to umknelo jakim prawe to sie stalo ;/ moze tworca potrafil przestawic czestotliwosc zdjec ?