Poszłyśmy z qmpelami na film, żeby jakimś miłym akcentem zakończyć wakacje, a traf akurat chciał, że nasze kino wyświetlało "Miss Agent", jak się okazało trochę "babską" komedię. Może i jest ona przewidywalna, ale my ubawiłyśmy się nieźle... taka nie zobowiązująca, miła komedyjka, którą się ogląda, żeby na chwilę zapomnieć o szarej rzeczywistości. Można też popatrzeć na piękną Sandrę Bullock, która przechodzi metamorfozę i z "brzyduli" (dość urodziwej) zmienia się w królową piękności. Kiedy pojawia się na ekranie wygląda wspaniale, czar pryska, kiedy zaczyna śmiać się "a'la prosiaczek" ;) Szkoda tylko, że Eric zauważa w niej kobietę dopiero wtedy kiedy chodzi w szpilkach, starannie się maluje i nosi sukienki z dekoltami... Zapomniałabym o najważniejszym... Michaela Caine'a, jako "ekspert do spraw missek" jest po prostu kapitalny ! Ogólnie rzecz biorąc na film warto się wybrać, jeśli nie ma ochoty się na ambitne kino, ale na prostą, ale zabawną komedię :)