Moim zdaniem za bardzo efekciarski, takie "transformersy kina akcji". Zdaję sobie sprawę, że to nie symulator człowieka do zadań specjalnych, ale niektóre sceny twórcy mogliby sobie i nam odpuścić, bo porażają totalnym brakiem realizmu i przy tym śmieszą.
Przesadzony do granic możliwości, a ta totalna demolka na moście, to jakaś kpina. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że Cruise wykazywał cechy nieosiągalne dla przeciętnego zjadacza chleba (wychodził cało z każdych tarapatów) i spokojnie mógłby startować na tegorocznych MŚ w Daegu, na których zbytnio się nie wysilając zgarnąłby wszystkie złote medale w konkurencjach biegowych. A Usain Bolt w starciu z Cruise'm nie miałby nic do powiedzenia.
Podsumowując: świetna realizacja, montaż, zdjęcia i cała masa głupot, które i tak nie mają większego znaczenia, bo film trzymał w napięciu i dostarczył mi świetnej rozrywki w ten deszczowy wieczór. 7/10
Ale to przecież tylko kino akcji jest:)))).nie wymagaj jakiejś głebi psychologicznej czy jakichś innych rzeczy.Przeciez w kazdym filmie tego gatunku głowny bohater czy też bohaterowie dokonuja rzeczy niemozliwych wychodząc przy tym prawie bez szwanku.Pozostaje sposób w jaki to kino zostaje nam podane tj.narracja,jako taka logika no i efekty specjalne.W tym filmie wszystko jest na bardzo przyzwoitym poziome.Niektóre sceny sa wrecz perfekcyjnie zrealizowane trzeba przyznać,napiecia i dramaturgii tez nie brakuje.Czy można czegos więcej wymagac od kina czysto rozrywkowego ?.Sadzę,ze to pytanie jest retoryczne.
To co wyprawiał Ethan Hunt w tej części to pikuś w porównaniu do nowojorskiego policjanta w czwartej części szklanej pułapki. Czasami czuje się jakbym oglądam jakąś parodie kina akcji, typu Adrenaliny.
Rzeczywiście wyczyny Cruise'a nijak mają się do tego co pokazał Willis w czwartej części Die Hard. Nie wspomniałem o nim ani słowa, bo Szklaną Pułapkę obejrzałem po MI 3. Teraz mogę potwierdzić to co napisałes wyżej, bo dokonania Cruise'a to bułka z masłem w porównaniu do dziadka Willisa, który potrafił ujarzmić myśliwca i nawet Statham w Transporterze nie potrafił zbliżyć się umiejętnościami do niezniszczalnego Bruce'a. A Adrenalinę po prostu przemilczę, bo obie jej części uważam za jedno wielkie nieporozumienie.