"Mnemozyna" powstała jako projekt zaliczeniowy studentów teksaskiego uniwersytetu (podziękowania za info dla Kosarz666neg). O ile na miejscu egzaminatorów scenografów z miejsca bym nagrodził wyróżnieniem, tak scenarzystę jeszcze bym trochę podręczył.
To krótki film o samotnym astronaucie, który w swoim ciasnym, przestarzałym stateczku dokonuje ważnych pomiarów planet dla swoich zleceniodawców. By uniknąć depresji i paranoi (a przede wszystkim zachować sprawność gałek ocznych) korzysta z okularów dostarczających mu przyjemnych odprężających nagrań video (widoczków z plaży konkretnie). Jednak i one przestają przynosić bohaterowi ukojenie, gdy ten w filmiku zaczyna zauważać ujęcia których nie powinno tam być.
Gdyby fabuła filmu została bardziej rozwinięta moglibyśmy otrzymać film zbliżony do "Solaris". Niestety autorom czasu starczyło jedynie na zbudowanie podstaw fabuły i zwieńczenie jej pospiesznym zakończeniem nie przynoszącym żadnych wyjaśnień dla niezwykłych zjawisk.
Fani SF nie stracą wiele omijając ten tytuł. Twórcom nie przynosi on wstydu, ale 30 minut nie pozwoliło im na rozwinięcie skrzydeł. Można obejrzeć, można zapomnieć.
2=/5