Spodziewałem się czegoś ciekawszego, a tu żadnego "wow" nie uświadczyłem - także rozwiązanie tajemniczej historii tego nie przyniosło, bo domyśliłem się go gdzieś w połowie (nie znałem tylko "motywacji" bohatera). Realizacyjnie jest raczej przeciętnie, napięcie reżyser nawet umie budować, choć też szału z tym nie ma i dałoby się myślę wykrzesać z tego pomysłu nieco więcej. Po co ten film był kręcony po angielsku to nie wiem (Amerykanie jak się uprą i tak zrobią remake, nie ważne po jakiemu był oryginał;)) no a ten angielski w ustach niektórych bohaterów brzmi bardzo sztucznie. Ogólnie film do obejrzenia, ale rewelacji nie ma co oczekiwać.
A mnie się bardzo podobała zegarmistrzowska precyzja, z jaką film został zrealizowany. Każdy irytujący na początku drobiazg okazuje się być na miejscu. Chyba tylko jedna scena z chłopcem i maczetą mi nie pasowała (bo niby po co wyszedł i sam się pchał pod ostrze). Realizacyjnie jest świetnie - pamiętajmy, że film został zrobiony za grosze. Rozwiązania rzeczywiście można się domyślić, trzeba jednak bardzo zwracać uwagę na szczegóły. Anwar odwraca uwagę i mami widza niczym świetny prestidigitator. Wykrzesać więcej z pomysłu na pewno by się dało i być może się tego doczekamy. Film, mimo że kawał bardzo przyzwoitej rozrywki, sprawia właśnie wrażenie propozycji remake dla stronę zachodnich producentów (niekoniecznie amerykańskich zresztą).
no chyba zartujecie... durnota goni durnote w tym obrazie od pierwszych minut... koles mial kontakt z emergency, ale cisnal komorke w glebe mimo, ze bylo polaczenie (!), bo nagle zapomnial jak sie nazywa ;) przypomnial sobie dopiero po 10 minutach filmu, kiedy to O DZIWO(!) poczul ze ma w tylnej kieszeni spodni swoj portfel :D kolejna scena - rzucanie kamieniami do domku i ukrywanie sie za drzewem na stojaco z odwrocona twarza w przeciwna strone i wychylajac caly leb co pare sekund aby spojrzec czy ktos nie otworzyl drzwi... potem znow scena w domku, ktos do niego sie zblizyl i chcial wejsc, gosc wlazl do skrzynki a wczesniej mial wlaczony reflektor w srodu - nagle okazalo sie ze domek jest na zewnatrz oswietlony (choc wczesniej nie byl) a w srodku swieci reflektor, ktory zostawil glowny bohater po tym jak wlazl do skrzynki.. nie moglem dalej tego zniesc...
Rzeczywiście, w pierwszej części filmu chaotyczne zachowanie bohatera i jego, hmm, prześladowcy, irytuje. Warto sobie jednak uświadomić, że to nie sierżant Navy Seals, tylko przerażony człowiek, naćpany jakimś świństwem i pogrzebany żywcem, który nie wie, kim jest, kto i dlaczego chce go zabić i wymordował jego rodzinę.
Na pewno na jego miejscu zachowałbyś się superzdroworozsądkowo ;) Ja, co do siebie, mam wątpliwości.
Na moje każda głupota w tym filmie musiała mieć miejsce żeby uzasadnić i w ogóle umożliwić ciągłość przedstawionej tu naiwnej historii. Oto pewien psychopata w pojedynkę ubezwłasnowolnia całe rodzinki, czy grupki przyjaciół wynajmujących domki w lesie. Następnie przygotowuje i realizuje plan pewnej chorej zabawy. No i właśnie w tym momencie objawia się największa głupota i naiwność całej tej opowiastki, bo pomimo tych niezliczonych "ale" i "gdyby" wszytko, zawsze realizuje się w myśl "wielkiego planu."
Kolejna sprawa to to, że tą całą opowieść można streścić w trzydziestu minutach i umieścić w jakiejś antologii horroru. No ,ale widać twórcy, producenci stwierdzili, że lepiej jest wydać to jako samodzielny produkt. Szkoda...
Oryginalne, mocne, ale zrealizowane niekonsekwentnie. 5/10