Jakkolwiek zgodzę się co do oceny gry Anny Chlumsky... To wydaje mi się, że przyćmienie Culkina nie było akurat wyzwaniem. Chyba że to tylko ja cały film odnosiłem wrażenie, że mały Macaulay był sztuczny... Nie odnosiło się wrażenia patrzenia na dziecko, tylko na aktora grającego dziecko.

Nie zgadzam się. jego rola właśnie na tym polegała. W książce Hanny Kral pod tym samym tytułem, która powstała na podstawie scenariuszu tego filmu Thomas j był ukazany w skrócie jako zwykły nieudacznik. i Culkin jako takiego musiał go przedstawić. Musiał zagrać osobę niezdarną, uczuloną na wszystko, nie umiejącą sobie poradzić w wielu sytuacjach. Osobę, która nie tętniła wigorem, ani nie eksponowała energią jak Vada, tylko skrytą, cichą,rzadko wychodzącą na pierwszy plan, trzymającą się raczej z boku i mającą wiele kompleksów. Musiał zagrać wiec osobę, która była całkowitym przeciwieństwem Vady. Taka była jego rola, wiec nie mógł się "popisywać talentem" jak Anna lub jak to robił w filmach "Sam w Domu", czy w "Wujaszku Buck". Uważam, ze swoja role zagrał bardzo dobrze, jak na swój wiek bardzo dojrzale, a razem z Anną stworzyli wspaniały duet, dzięki któremu ten film jest tak przejmujący i na długo zapada w pamięci.

P.S. Oczywiście Anna Chlumski zagrała lepiej.

Nie zrozumieliśmy się. Ty opisujesz postać jaką grał Culkin. A mi chodzi o sposób w jaki to wykonał. Był dla mnie mocno nieprzekonujący w tej roli, po prostu. Żadna z wypisanych przez Ciebie cech postaci nie wyklucza sposobu w jaki aktor ją zagrał, a który dla mnie jest mocno niezadowalający - po prostu zamiast widzieć postać, widzę grającego ją aktora.
Ale cóż, każdy ma własne odczucia :)