Co z tego skoro sceny bardziej uniwersalne są tak absurdalnie głupie, że obrażają widza jako istotę myślącą i nalegają aby film wyłączyć? Tłumaczenie tego "boto absurd i
trzeba go rozumieć" jest głupie. GŁU-PIE! Jeżeli film wymaga jakiegoś specjalnego stanu duchowego, lub umysłowego do dobrego seansu, to wiadomo że jest słabą
komedią, na które się chodzi dla rozrywki i rozluźnienia. To że absurd i satyra mogą być - przepraszam za zwrot - p*jebująco śmieszne nawet bez znajomości tematu pokazała
"Naga broń". Jakim więc, do cholery, cudem ma ocenę o CAŁE OCZKO niższą?!!! Czy naprawdę filmwebowcy się nie znają na porządnych komediach...
rycerze mówiący "ni"
napisy początkowe
kłótnia pod murami zamku na początku
minstrele towarzyszą - o ile pamiętam - sir Robinowi
śpiewanie na zamku Camelot
spotkanie z trójgłowym rycerzem
obrażający głównych bohaterów Francuzi jak mnie pamięć nie myli
rozmowy księcia z ojcem na temat małżeństwa
mógłbym jeszcze sporo wymieniać, łatwiej powiedzieć o tych, które minimalnie mnie rozśmieszyły: granat święty, bombardowanie asortymentem gospodarskim, przejście przez most i... hmm to wszystko?
The Knights Who Say 'Ni' - może żart o słowach tabu lub przekleństwach; zauważ, że powiedzenie 'Ni' sprawia ludziom ból
napisy początkowe - prawdopodobnie autoironia angielska (nie znają czasem innych języków, bo przecież ich jest używany powszechnie na świecie)
minstrele - powinni wychwalać wielkie czyny rycerza; wychwalają, ale wielkie tchórzostwo sir Robina
obrażający bohaterów Francuzi (scena kończąca się bombardowaniem asortymentem) - aluzja do stosunków francusko-angielskich (patrz bitwa pod Hastings - 1066)
rozmowa księcia z ojcem - o konflikcie pokoleń oraz o małżeństwach z przymusu/rozsądku/dla pieniędzy
reszta wymienionych przez Ciebie scen nie ma dla mnie wytłumaczenia
A jak się film obierze z tych paru, średnio skonstruowanych, acz trafnych podtekstów, zostaje co? Tępota i głupawka, tylko bez przekleństw dla niepoznaki. Nawet najlepszy gag, jest przez ekipę Monty Pythona partaczony po całej lini, a umiar i subtelność - nie istnieje.
Niestety, te podteksty właśnie są cechą żartów Monty Pythona. Umiaru i subtelności w żartach brak ogólnie w Anglii; czytałem ostatnio, że w związku z tym, że u nich jest stabilność polityczno-społeczna, nie ma dla nich tematów tabu i obśmiać można wszystko na dowolny, nawet bardzo chamski sposób.
Nie usprawiedliwia to nieumiejętności do konstruowania gagów, które są pełne łopatologiczności (chyba każdy wie, że dobry żart musi być rzucany niby-mimochodem, a nie ciśnięty w twarz). Przed obejrzeniem filmu, nie wiedziałem, że klasyczny zwrot do kamery można zrobić aż tak źle i nieśmiesznie.
są tutaj gagi takie sobie ( np z rycerzem któremu obcinane są kończyny ), średnie ( rycerze mówiący Ni) i świetne jak właśnie początkowe napisy czy sir Robin i śpiewający o nim bardowie . Kwestia indywidualnego odbioru. Naga Broń część 1 która jest wg mnie najlepsza to film który powstał dużo później i śmiem twierdzić że jednak ma momenty o wiele prostsze i bardziej dosadne np Frank trzymający penisa który oderwał się od rzeźby itd. Generalnie ... zawsze wolałem Sens życia wg Monty Pythona czy też sam Latający Cyrk.