Po pierwsze dlttego, że dodano - chociażby zmieniając niektóre postacie i dodając wątki, których w ksiązce nie bylo (np. sytuacja doktora, Meksykanina itp)
A po drugie, czy już tak przywykliśmy do maltretowania i rozciągania fabuł książkowych i upiększania ich wspólczesnymi "modnymi" tematami, że wierna adaptacja książki jest dla nas nie do pomyslenia? Właściwie od 10 lat nie ma przypadku, by jakiejś adaptacji powieści nie uszcześliwiono na siłę jakimś dodatkiem, ktory jest niepotrzebny i ma na celu albo szokowanie, albo podlizywanie się akademii. A tu wyszła dość wierne (jeśli nie liczyć drobnych zmian w kwestii postaci) odtworzenie opowieści A. Christie i pretensja, ze za bardzo podobne do książki? XD