Zaskoczyło mnie to, że jeszcze nie ma na temat tego filmu ani jednego komentarza. Strasznie dziwne. Tym bardziej dlatego, że porusza on wiele problemów moralnych i ogólnie mówiąc można na jego temat prowadzić długą dyskusję. Chociaż pewnie też wiele zostało już powiedziane, bo przecież minęło już ponad 40 lat od jego wyprodukowania. Ale wracając do tematu.
Zasady, zasady, zasady. Z jednej strony Konwencja Genewska i oficer z gigantycznym poczuciem godności i honoru, a drugiej kodeks bushido. Jeńcy czy żołnierze. Na każdym kroku dylematy pokazujące tragizm człowieka. Szantaż. Mógłbym wymieniać wiele rzeczy, które mnie zachwyciły. Wiele wzruszających momentów (np. wygwizdywana przez żołnierzy (a może jeńców?) brytyjskich melodia), a także fenomenalne zakończenie, które trzyma w napięciu i wiele pytań pozostawia bez odpowiedzi (a może na nie nie ma odpowiedzi?).
Krótko mówiąc - film, który po prostu trzeba obejrzeć
otóż to...
Wiele filmów z tamtych lat dzisiaj ogląda się jak zakurzone fotografie. Wydają się statyczne, trochę śmieszne i strasznie banalne. Nie można jednak tego powiedzieć o Moście, a to za przyczyną tego, o czym pisał mój przedmówca. Mamy tutaj obrazek dreczacych dylematów, ale również obrazek zetknięcia dwóch odmiennych kultur, systemów wartości. Widziane jest to z perspektywy przedstawicieli cywilizacji łacińskiej. Ciekaw jestem jak ten film postrzegano w Japonii? Czy nie uznali, iż obraz Japończyków jest tendencyjny i zafałszowany.