Kiedy byłem młodszy, film obejrzałem wiele razy i bardzo mi się podobał. Ostatnio po dłuższej przerwie puściłem go ponownie i - o dziwo - wydał mi się jeszcze lepszy, niż go zapamiętałem.
Przede wszystkim jedną rzecz powiedzmy sobie wprost. To nie jest film dla dzieci. Jest on animacją o funkcjonowaniu społeczeństwa, polityce i... Woodym Allenie. :) Nie oznacza to, że mamy do czynienia ze szczególnie ambitnym kinem - "Mrówka Z", choć odwołuje się do niebanalnych tematów, pozostaje obrazem rozrywkowym, zabawnym i bezpretensjonalnym. Ale nie w sposób, który spodoba się każdemu 8-latkowi.
Nawiasem mówiąc, łatwo się domyślić, iż właśnie dlatego historia Z nie zapisała się zbyt wyraźnie w historii kinematografii. Wysokobudżetowa, mocno promowana animacja dla dorosłych nie mogła odnieść sukcesu. Wydaje się, że do dziś ludzie biorą ją za kolejną trójwymiarową bajkę.
Co jeszcze? Świetnie podłożone głosy (rzućcie tylko okiem na listę aktorów!), bardzo dobra muzyka i niezła strona wizualna, która nawet dziś nie odrzuca.
Podsumowując - film niegłupi, zabawny i świetnie zrobiony. Obejrzyj, choć niekoniecznie z brzdącem na kolanach - tutaj lepszym wyborem będzie chyba uproszczona i ugrzeczniona "podróba" Mrówki Z - "Dawno temu w trawie".
Tylko powiedz mi, proszę, jak coś, co powstało wcześniej może być podróbką czegoś, co powstało potem?
Zgadzam się. Zabawna animacja pokazująca dzieciom animowaną wersję komedii Woody'ego Allena z... nim samym w roli głównej. A poza tym świetni aktorzy w dubbingu (poza Jennifer Lopez, która w przeciwieństwie do wyżej wspomnianego geniusza, Hackmana czy Walkena fatalnie i sztucznie gra).