Nie cierpię książek Kinga i to bardzo. Ma on dar do wpadania na niekiedy genialne pomysły, ale przez brak talentu pisarskiego i zmysłu stylistycznego nie umie ich dobrze rozwinąć, zaśmiecając tym samym swoje historie masą zbędnych rzeczy. Na szczęście filmowcy to wiedzą i przy ekranizowaniu jego książek wyrzucają największe bzdury, tak jak w przypadku "Mrocznej wieży".
Największą wadą jest tempo - film ten powinien trwać dużo więcej niż półtorej godziny. Wszystko tak gnało, nie było nawet chwili oddechu, jakiejś cichszej sceny. Bohaterowie nie mieli czasu ze sobą porozmawiać, nie było czasu by wytworzyła się między nimi jakaś więź, jakaś nić porozumienia. Trudno było mi uwierzyć, że Jake'a i Rolanda cokolwiek łączy.
Uwierało mnie jeszcze, że właściwie nie wyjaśniono żadnych praw rządzących tym światem. Jake ma jakieś moce, ale nie wiadomo skąd, nie wiadomo właściwie co one mu dają i dlaczego akurat on jest taki potężny. Nie wyjaśniono skąd się wziął Walter, kim są Rewolwerowcy. W sumie najbardziej mnie ciekawi ten zniszczony park rozrywki - czemu nie zająknęli się o tym ani słowem?
To w sumie tyle jeśli chodzi o wady. Na plus jest muzyka, sceny akcji, kostiumy i oczywiście Idris Elba z Matthew McConaugheyem; ten drugi totalnie ukradł cały film. Był po prostu fantastyczny.
Dokładnie,nie wiadomo czym jest Wieża,co jest w ogóle sensem wędrówki Rolanda,bez znajomości książek widz nic z tego nie zrozumie.A ja się zastanawiam czy będzie ciąg dalszy,czy Roland miał się tylko zemścic na Walterze i tyle.Jake całkiem niezły