Historia o tym, jak w 1,5h zniszczyć 7 tomów jednej z najlepszych powieści jakie czytałem. Pamiętam jak na studiach co roku biegłem do empiku po kolejny tom i z wypiekami na twarzy czytałem, jeden za drugim, i tak 4 razy.
To co dostałem to jak strzał śledziem w pysk. Myślałem, że będzie 5 może 7 części a tu dupa. Poprawnie polityczny (czarny - sic!) Roland robi jakieś strzelanki niczym Rambo i alleluja. Reżyser chyba przeczytał 100 pierwszych i ostatnich stron plus po łebkach z pozostałych i sklecił blockbustera.
K***a mać... dawno się tak nie rozczarowałem.
Dziękuję za wpis, który znacząco wpływa na dyskusję o filmie.
PS
Z taką umiejętnością rozpoznawania ludzi, życzę kariery profilera na poziomie co najmniej Sebastiana Bergmana.
PS 2
Jako, że to portal o filmach to odpowiem cytując klasyka:
"– Synku, przeczytałem tysiąc pięćset książek, jak postępować z ludźmi. Kiedy ty dłubałeś w nosie i zjadałeś swoje gile, ja skakałem jak żabka po głowach takich jak ty frajerów na sam szczyt. Jestem skazany na sukces. A ty, śmieciu?
– W moim życiu przeczytałem dwie książki...
– Doprawdy? Co to było? „Poczytaj mi, mamo”?
– Jedna z nich to „Ojciec chrzestny”. Gdybyś ją przeczytał, to wiedziałbyś, że pieniądze to nie wszystko, że nie zdradza się przyjaciół i nie dmucha ich żon. Ale, niestety, napchałeś sobie głowę jakimiś pierdołami o żabach i teraz na siłę próbujesz zainteresować tym innych. Nie, Krzysiu?"
W pierwszych 15 minutach dostrzegłem wątki z 1,3,4,5 i 7 tomu.Nawiązań jest pełno do wszystkich tomów,ale są zrobione po łebkach,brakuje historii Wieży,tego,jaki jest sens wędrówki Rolanda,kim jest Walter itd.Jeśli będą kolejne części,to muszą pogłębic fabułę,bo mój główny zarzut jest taki,że w 95 minutach próbowali zmieścic jakąś historię skleconą na bazie świata stworzonego na 4000 stron.Mogli wziąc Petera Jacksona,on z 300 stron Hobbita zrobił 8 h filmu w 3 częściach