Nie spodziewałam się jakiejś super ekranizacji, czarny Roland się jakoś obronił, film generalnie nie był zły, ale sama wieża - no niestety. Tego filmu nie należało robić bez wizji wieży. Tak jak u Tolkiena sama nazwa Mordoru niesie w sobie ogromny ładunek, tak tu "sir Roland u stóp wieży czarnej stanął" prześladowało czytelnika w dzień i w nocy. W filmie w ogóle zabrakło klimatu Kinga. Bo pomijam już fakt że nie powinno się go nazywać ekranizacją cyklu, a ewentualnie filmem "na motywach"
Dokładnie,na motywach powieści.Jest za dużo po łebkach przeleciane przez wątki z każdego tomu.Najbardziej nie podobało mi się to,że w opuszczonym domu był napis ku czci KK,ale później nikt do tego nie nawiązał.No i oczywiście zniszczenie Devar Toi już w pierwszej części.A zakończenie,iście hollywoodzkie,które chyba jednak daje nadzieję na jakąś kontynuację