Przyzwoicie zrobiony film. Wszystko gra: scenografia, kostiumy, kadry, scenariusz, a nawet piosenka tytułowa i, co najważniejsze, świetna gra aktorska odtwórcy głównej roli- Piotra Zajączkowskiego. A zwykle jestem bardzo krytyczna jeśli idzie o warsztat aktorski. Ta rola naprawdę zasługuje na docenienie, brawo!
Może spodziewałabym się nieco więcej o samej działalności zakonnej brata Alberta, o założeniu nowego zgromadzenia, zajmującego się właśnie ubogimi, a może także chociaż napomknięcia o tym, ze te dzieła nadal trwają i wymagają wspierania.