Popieram. Na linii ognia to chyba kwintesencja jego ról w filmach sensacyjnych. Mam takie wrażenie, że ten film kończy etap dobrych, porządnie skonstruownych filmów sensacyjnych, w których nie były istotne efekty specjalne i tysiące zmasakrowanych trupów, ale fabuła i aktorstwo. Clint to po prostu gość i tyle. Nie widzę nikogo w tej roli. Dlaczego serię Brudnego Harrego, Na Linii Ognia i inne ... mogę oglądać po latach i cały czas z napięciem, a wspólczesne kino akcji jest jak dla mnie na raz (może poza paroma wyjątkami) ? Takiego kina już nie będzie.