ale chyba nie myślicie o wartości : walka na śmierć... ?
Cieszę się, że amerykańce zrezygnowali z tytułu, żeby uratować życie temu Koreańczykowi. Tylko, że według zasad sztuk walki należało by zabić, żaby zwyciężyć. Od dawna mam taki dylemat, gdzie przebiega granica między własnym doskonaleniem się i zwycięstwem, a odpowiedzialnością za cudze życie, czy okaleczenie kogoś.
ROzumiem wahanie Phillipa przed ciosami i po tym filmie nadal trwam przy swoim dylemacie.
wielkie pozdro dla fanów TKD