Skierowany raczej do fanów starych VHS-ów, bo choć powstał w 1996 roku to czuć atmosferę tanich sensacji lat 80-tych i początku 90-tych. A jeśli jeszcze dodamy do tego Knapika jako lektora to już wiadomo o co chodzi.
Obsada nie jest tragiczna (Railsback, Greene, Kinmont), w miarę rozpoznawalne twarze, które nigdy nie wychyliły się po za kino klasy B. I tak należy traktować ten film. Jako przeciętne dziełko klasy B z wszystkimi wadami typowymi dla takich produkcji.
Moim zdaniem trochę spaprane rozwiązanie finałowe. Oceniam 5/10, bo obiektywnie film nie zasługuje na więcej. Ale subiektywnie, mogę polecić go starym video-maniakom. Ja przez 88 minut mile spędziłem czas.