Poszedłem na film ponieważ poprzednie części były dobre. Ta część poza wymuszanym straszeniem jest porostu beznadziejna. Niema w tym żadnego klimatu a nawet są sceny komediowe jak dlamnie kasa w błoto. Jeśli ktoś wybiera się do kina to nie polecam! Dziwi mnie ta wysoka ocena bo aż tak ciężko nie jest mnie zadowolić...
Na pewno widzieliśmy ten sam film? Ja na kilku scenach wrzeszczałem ze strachu, pomimo 32 lat na karku. Jak na razie zdecydowanie najstraszniejszy horror tego roku.
Moze nie bo jak ja bylem to smialem sie z reszta widzow. "Straszne" bylo jak cos wyskakiwalo z zaskoczenia ale według mnie nie na tym polega horror. Ja czekam aż wróci klimat ze starych filmów kiedy horror przeżywał się przez kilka następnych dni widząc np jakaś godzinę na zegarku która była w filmie.
Ja po seansie miałem problemy z zaśnięciem. A do dzisiaj mam przed oczami ducha tej starej kobiety i tego diabła z końcowej sceny. Zresztą miałem tak po każdej części Naznaczonego. Właśnie jak coś wyskakuje z zaskoczenia to najlepsze co może być w horrorze. Oglądam je od 20 lat i nic mnie nigdy bardziej nie straszy.
Moge się z tobą zgodzić,ale połowicznie.Bowiem prawda,takie rzeczy mogą wystraszyć,no ale właśnie wystraszyć....ale na chwile.Jednak horror ma dobry klimat,atmosfere horroru,może straszyć CAŁY CZAS a nie NA CHWILE. Seria Naznaczony jest mało straszny,ale świetna.Jednak właśnie trzecia część jest najsłabsza.Nie straszy wcale,historia taka sobie,mało ciekawa,i tylko postacie Elise i ich pomocników są ciekawe (nie licząć starej kobiety) były ciekawe,reszta była troche płaska.Straszniejsze są poprzednie części.No ale każdy ma swój gust i go obrażać nie będe :D
Bardzo się zawiodłem na tym filmie. Jedynka była według mnie jednym z lepszych horrorów ostatnich lat(obok choćby Obecności, bo Annabelle była skopana), dwójka nudniejsza ale uszła, a ta część... To nie jest horror. Prędzej jakiś thriller z nutką komedii. Nie czarnej. Jedyny fajny moment to był ten, w którym demon rozsuwał zasłony, zamykał drzwi i laptopa. Ten stoicki spokój. Nic poza tym. A jeśli chodzi o te scenki 'z zaskoczenia' - one nie są straszne. Na dobrą sprawę mogę się pokusić o stwierdzenie, że NIKOGO one nie 'straszą'. Cisza, spokój, nagle głośne uderzenie muzyki, szybko pojawiająca się twarz potwora, na którego jest zbliżenie. To nie strach, lecz zaskoczenie. Ten film nie stał obok horroru, nie potrafili odpowiednio zbudować klimatu. Polecam wam obejrzeć Grave encounters, jeśli nie denerwują was jak niektórych filmy pozorowane na 'na faktach' i kręcone 'amatorsko'. Polecam się wyciszyć przy tym filmie. Najlepiej oglądać samemu, wieczorem jak się ściemni przygasić światło i starać się wczuć w klimat. Jeśli chodzi o horrory to ten odczułem najbardziej. Nie chodzi nawet o to, że było dużo strasznych scen bo była ich przeciętna ilość. Przy tym filmie mogłem się wczuć. Czułem niepokój, niepewność, strach, przeżywałem wszystko z bohaterami. Film sprawia klaustrofobiczne wrażenie i gdy się wczujecie i poczujecie to, może wtedy go docenicie.
Ja film zarzuciłam sobie wczoraj po 21:00, kiedy domownicy już spali. Uwielbiam horrory, najczęściej chodzę na nie samotnie do kina, bo po prostu lubię się bać i nie chcę być wtedy rozpraszana przez jakiegoś towarzysza. Pierwszy raz w życiu - wyłączyłam film po jakichś 30 minutach, bo tak mnie nastraszyły niektóre sceny, że zamiast mieć gęsiej skórki na ciele (jak to bywa zazwyczaj), serce chyba mi stawało. Przy kolejnym ujęciu, który zapowiadał się przerażająco, rzuciłam się spanikowana po pilota, żeby włączyć pauzę. Nie pamiętam czy kiedykolwiek do tej pory któryś z horrorów tak mnie nastraszył, a staram się być na bieżąco z nowościami i "klasyką gatunku." Nie wiem z czego wynikła skala mojego wczorajszego strachu, ale chyba wyjątkowo zrobię kolejne podejście do tego filmu w jakimś towarzystwie... Wczoraj bałam się chodzić po domu i wyjść na balkon na papierosa, bo wszędzie spodziewałam się tej z wolna machającej postaci, ggggrrrr... Do tej pory mam ciarki jak sobie to przypomnę.