Zasadniczo, to film fajny jest. Taki horrorek do obejrzenia. Wszystko w zasadzie odbywa się podręcznikowo - są i głosy, jest i włączające się radio, są cienie na ścianie i szponiaste ręce. Tak, a jakże, jump-scare'y też są. Miejscami film lubi pofolgować się próbami odejścia od schematów, ale już po chwili posłusznie wbiega na tradycyjny tor.
Więc mamy i straszny dom, i straszne zakonnice a głosy pokazują że najlepiej to bajlando z tego domu w podskokach. Wiadomo że jak czegoś szukać to najlepiej się rozdzielić, jak ktoś się na ekranie pojawi to na pewno ma jakąś tajemicę lub traumę a głosy są specjalistami w technologii GSM. I tak to się żyje na tej wsi...
Duży plus za zakończenie. Minus za dziury fabularno-logiczne wielkości Płocka. Całość do obejrzenia na raz.
Ty widziałeś ten sam film ? Co ma on wspólnego z Rec i gdzie te zakonnice, bo ja tam nie widziałam ani jednej w filmie. Chyba Ci się coś pomyliło. Jak dla mnie film był świetny, super fabuła z ciekawym zakończeniem i straszny klimat , tak jak lubie. Cieszę się, że na końcu była stworzona furtka do kolejnej części, mam nadzieję, że ją nakręca.
Z REC? Związek matematyczny :-) Horrory hiszpańskie są mega, ale ten rewelacyjny nie był, tyle. Taki zwykły horror, nieco powyżej średniej, ale bez większego szału. Zakonnice? A przypomnij sobie scenę w kościele.
Tak jak pisałem - film jest fajny. Ale jak dla mnie horrory wtedy są fajne, kiedy ryją banię nastrojem, tajemniczością i napięciem, bez uciekania do tanich sztuczek typu duch robiący "buuu!" wyskanując zza folii. No i dziury fabularne (psycholożka, rysunki, basen)
I czy będzie druga część? Oczywiście da się nakręcić cokolwiek, ale film to zakończona opowieść. Kto miał zginąć to zginął, kto miał przeżyć to przeżył.
Rec i ten film łączy tylko gatunek i język. nic więcej. To trochę tak jakbyś po obejrzeniu nowego Jokera powiedział że przypomina ci "To" bo i tu i tu był klaun. :)
Co do zakonnic. Nie ma w tym filmie żadnych. Nie ma nawet sceny w kościele. Była scena przed kościołem, ale tam tylko staruszka zaprosiła do środka bohaterkę. Nigdzie potem w filmie zakonnic nie ma. No chyba że mówisz o wiedźmie albo o katach z piwnicowych retrospekcji.
*Teraz mogą być małe spoilery:
Co do wymienionych przez Ciebie 3 dziur fabularnych - dlaczego je za takie uważasz ?
Dość jasno jest ukazane że dzieciak rysował przyszłe wydarzenia, będąc pod wpływem wiedźmy.
Co do psycholożki - owszem, film zaczął się jakby za szybko ale jest to po prostu kolejna ofiara.
Basen natomiast to rozumiem że mówisz o ostatniej scenie ? Wszystko wskazuje na to że wiedźmy nie udało się pozbyć.
Pozdrawiam Cię serdecznie i jestem ciekaw odpowiedzi. :)
No włąśnie, dla mnie "gatunek i język" to bardzo dużo. "Horror i Hiszpania" od razu robią mi smaka, bo to świetna mieszanka. Tak jak "komedia romantyczna - Polska", "sensacja - Tarantino" czy "muzyka - Bayerfull" - zawsze jest to pewnego rodzaju uprzedzenie i uproszczenie, ale zazwyczaj to wystarczy aby wiedzieć czego się spodziewać.
Tak, o tę kobietę mi chodziło. Pojawiła się na chwilę, w uchylonych drzwiach kościoła, czarna w ciemności, więc wydawała mi się zakonnicą.
SPOJLERY!!!!!!
Co do dziur: naprawdę nikt nie zwrócił uwagi na straszne rysunki dziecka? Powieszone na ścianie? Krwawiące gałęzie, odstrzelone głowy, potwór w basenie? Jakby jeszcze były gdzieś schowane za szafą, to jeszcze można by było mówić "ach, gdybym zajrzał wszędzie to bym znalazł te rysunki i wszystko byłoby jasne", ale powieszone na ścianie na wprost łóżka?
Psycholożka zginęła dla sceny gałęzi wbijającej się w głowę. Ani postać była ważna, ani potrzebna, ani śmierć istotna.
Wiedźma jakaś w ogóle słaba była. Much miała mnóstwo, każda mucha to zdalnie sterowana śmierć. I mogła wszystkich wykończyć bez śladu w 5 minut, ale nie najpierw musimy sobie powyć, postraszyć i popstrykać kanałami :-)
Basen - chodzi mi o ojciec topiący dziecko. Facet łaził po basenie, szarpał się a potem położył do łóżka i nie był mokry?
Oczywiście w tym wszystkim da się wybrnąć - bo ojciec zmienił piżamę, bo wiedźma miała limit morderczych much, bo rysunki były czymś przesłonięte itd. Ale to są grubymi nićmi szyte wyjaśnienia grubymi nićmi szytej fabuły. Żal po prostu, że fajny pomysł na horror został popsuty przez takie szkolne i niskopoziomowe głupotki. A do tego robienie igły z widły - facet ukrywa śmierć żony przed córką jakby to było nie-wiadomo-co, on am traumę, ona ma traumę, a po latach ojciec mówi w stylu "a w sumie powiem co się stało, po prostu odeszła ode mnie".
"Psycholożka zginęła dla sceny gałęzi wbijającej się w głowę. Ani postać była ważna, ani potrzebna, ani śmierć istotna." Potrzebna zeby pokazac ze mlody naprawde slyszal glosy. Rodzice od niego sie dowiedzieli ze nie zyje, wtedy zaczeli inaczej patrzec na to co sie dzieje
Oczywiście, ale to była fabularna ekwilibrystyka grubymi nićmi szyta. Potężna wiedźma (!) używa muchy (!!), by opanować psycholożkę (!!!), by ta w czasie jazdy rozwaliła sobie łeb (!!!!), by dziecko to namalowało (!!!!!!) i by potem dziecko wiedziało o tej śmierci (!!!!!!!). Uf.. :-) A co robią rodzice? "E, pewnie o tej psycholożce gdzieś usłyszał". I całą intrygę diabli wzięli :-)
Zgadzam się co do wielu rzeczy które powiedziałeś jednak dużo bardziej przypomina mi on połączenie dwóch filmów. Obecność i Amityville. Nie wiem skąd pomysł na Rec. Chyba głownie przez język. :)
Yep, hiszpańskie horrory są nie do pobicia, i oczywiście chodzi o język/produkcję :-) Oczywiście trudno dziś o naprawdę oryginalny film, a w kategorii "horrory" to już w ogóle trudna sprawa. W "Voices" miejscami było naprawdę ciekawie, typu te nogi pod łóżkiem czy muchy (swoją drogą CGI takie sztuczne, że aż kłuło w oczy...) ale po chwili mamy książkowe straszenie szponami i włączanie telewizora. Takie numery w horrorach były fajne, ale w ubiegłym tysiącleciu. Więc szkoda, bo film miał potencjał, ale jakoś bez szału, ot, horror jak horror, trochę straszny, trochę głupi, są strzały, jest ogień, tu duchy, tu ludzie, są komputery, jest średniowiecze - ale brakuje naprawdę czegoś co nie da spać po nocach.
Sam nie uznaje filmu za fenomenalny, ponieważ opiera się jak to opisales o utarte schematy. Z filmu można wyciąć grubo ponad 30 minut, żeby zrobić z niego lepszy materiał. Podasz jakiś przykład dobrych hiszpańskich horrorów. Poza Rec i Mama
O, Mamy nie widziałem :-)
Z mojej prywatnej listy, wyrywkowo:
Platforma - niepokojący, intrygujący, straszny. Fabuła nieco kuleje (końcówka!) ale straszność wynika z psychologii anie skrzeczących wiedźm
Labirynt fauna - jako film średnio mi podpadł, ale jako horror: miodzio :-)
Sierociniec - to też fabuła nie w moich do końca klimatach, ale element horrorowości prima sort
Jak nie REC to REC3 :-) Moim zdaniem świetne połączenie horroru i groteski, film niedoceniony
No i Mamę zobaczyłem. Nie porwało mnie :-)
Fabularnie - rewelka do 3/4 filmu. Potem zaczęło się paprać i z klimatycznego horrorku zrobił się melodramat fantasy ze słabymi efektami komputerowymi. I znów reżyser idzie najprostszą drogą - jak ponownie zobaczyłem psujące się latarki (chyba jest jakiś sklep z latarkami, które w odpowiednim momencie mrugają, a jak bohater wejdzie do ciemnego domu to gasną) i migające światło w domu, to coś czułem że idziemy w filmową "jazdę obowiązkową". Więc i mamy potwory z szafy oraz wyjące duchy. ktokolwiek do chaty idzie, to niezależnie jaką drogą idzie, kiedy wyjechał i czym przyjechał, to do chaty dociera późną nocą i samotnie. Oraz z psującą się latarką :-).
Trochę szkoda, bo zapowiadało się w stylu hiszpańskim, a skończyło kanadyjskim :-)
Jak czytam co tutaj wypisujesz, to nasuwa mi się taka propozycja. Napisz własny scenariusz i nakręć film. Na pewno będzie najlepszy w tym tysiącleciu.