Zapowiadał się świetnie, a wyszło... nuda i żenada, jakiś melanż religijno-parapsychologiczny. "Przygoda" jest raczej pretekstem do wyłożenia newageowskiej ideologii i to na podkładzie chrześcijaństwa. Wygląda to na filmowe "kazanie" przeplecione epizodami. Jeśli chodzi nawet o takie filmy, to są ciekawsze.