Podczas seansu zwróciłem uwagę na dwie sceny: Przedstawienie wdzięków Penelopy (Dakota johnson) nad basenem i "wyprawę" nad jezioro. O ile ta pierwsza wydaje mi się być ewidentnym odniesieniem do Lolity Stanleya Kubricka, to element domniemanego "cytatu" w drugiej zauwazyłęm prawie przez przypadek: Otóż jest jedno ujęcie, kiedy Penelope (Dakota Johnson) potyka się nieznacznie, a Paul (Paul De Smedt) przyrzymuje wtedy jej rękę- dokładnie tak samo jak w pierwszej części Ojca Chrzestnego, tam Apollonia Vitelli (Simonetta Stefanelli) specjalnie udaje potknięcie tylko po to, by poczuć na sobie dotknięcie Michaela (Al Pacino). Sam gest wydał mi się podobny.
Stąd pytanie: Czy ktoś z was zauważył podobne zabiegi?
Zwróciłam uwagę na sposób filmowania, jak w 'starym kinie'. Dla przykładu: duże zbliżenie na twarz Marianne (w miasteczku, podczas emocjonalnej rozmowy z Harrym). I ten makijaż tak wyrazisty, teatralny powiedziałabym; oraz jej zachowanie, reakcja. Trudno opisać, to się po prostu widzi. Albo nakładające się ujęcie - plus genialna ścieżka dzwiękowa - podczas spaceru Paula z dziewczyną.
co do Lolity miałam takie same wrażenia, ten tytuł od razu przyszedł mi do głowy podczas oglądania sceny przy basenie:)
Nie wczytywałem się w recenzje czy opinie przed seansem, więc nie miałem większego pojęcia o czym ten film jest. To znaczy miał być o zmysłowym trójkącie, lub nawet czworokącie... bo taką opinię gdzieś przyuważyłem. Totalnie nie wiedziałem, że to z grubsza remake znanego Basenu, a właśnie na to sam genialnie wpadłem... że mi bardzo przypominał tamtą fabułę :))
I o ile początek jest zdecydowanie odmienny - zresztą same postacie również z tego co kojarzą niewiele mają ze sobą wspólnego w tych dwóch filmach - to już jednak gdzieś tak od drugiej połowy schemat jest ten sam. Zakończenie nieco inne... mniej kryminalne, mniej tragiczne dla głównych bohaterów, w sensie obwiniania się i rozdrapywania ran, ale za to można powiedzieć, że ciekawe na swój sposób.
Nie przykładałem uwagi do tzw. cytatów filmowych. I jakoś wcale nie kojarzy mi się z Lolitą (może twarz aktorki z lekka na myśl to przywodzi). Dla mnie dużo ważniejsza była oprawa pop-kulturalna. I pod tym względem film jest świetny. I to na tym poletku też można by się doszukiwać zapożyczeń symboli (ewidentnie David Bowie).