Niech mi ktoś wytłumaczy, po co ktoś wpadł na genialny pomysł, by w filmie w stylu "na początku mamy zbrodnie i ma ona wciągnąć widza do zgadywania kto jej dokonał" (jak w filmach z Poirotem czy Na Noże) tę zbrodnie pokazywać tak skrawkowo, tak powoli, że dopiero pod koniec dowiadujemy się co w ogóle się wydarzyło...
Pół filmu człowiek ogląda bez większego sensu, bo nawet nie wiadomo w jakim celu te osoby są przesłuchiwane.
A szkoda, bo poza tym było całkiem nieźle.