Film ma chyba utwierdzić ludzi jak to kiepsko mieć pieniądze i ile brudu i podłości kryje się za luksusem i zbytkiem. Nie ma przemiany głównego bohatera, nie ma żadnej pozytywnej postaci. Nikt nie wzbudza sympatii, z nikim nie można się choćby przez chwilę identyfikować. Coś dla wielbicieli kroniki policyjnej, lub paradokumentów o patologii. Przemoc, hazard i chciwość, a w tym wszystkim miota się sepleniący Sandler z jedną durną miną.
A czy w życiu zawsze następuje przemiana bohatera? Co to znaczy pozytywna postać? W filmie jest ich bardzo dużo, natomiast Nieoszlifowane diamenty są poświęcone światowi gangsterskiemu, należy zatem ocenić to w jaki sposób został przedstawiony - a został przedstawiony bardzo wiarygodnie. Ocenianie tak nisko filmu świadczy o kompletnym niezrozumieniu sztuki filmowej i artyzmu.
Może gdybym miał więcej kontaktów ze światem gangsterskim umiałbym docenić to dzieło. Wolę jednak poświęć zrozumienie sztuki filmowej i artyzmu w zamian za brak takich doświadczeń.
Możesz oglądać disneyowskie bajki, bo one wpisują się w twoje kryteria "dobrego filmu". Pozdrawiam.
W tym filmie nie chodzi o jakieś drugie dno (choć metafora bohatera jako kapitalizmu jest oczywista) ale czystą esencję kinowych wrażeń jakie kino przekazuje widzowi a "Uncut Gems" jest wyjątkowe bo odbiera mu komfort oglądania: jest gorączkowe, chaotyczne, rozkrzyczane, męczące, irytujące obłąkane, dolewające adrenaliny. Artyzm kina w dużej mierze właśnie polega na odczuciach jakie obraz kieruję do widza i nie muszą one być tylko przyjemne i wygodne.
Kolejny egzaltowany dupek, któremu zdaje się, że jego "1" na kimś robi wrażenie. Musiał to wylać z siebie, bo by nie wytrzymał. Rzucanie takimi skrajnymi ocenami to tak naprawdę nie ocenianie tylko afirmacja swojego zdania i chęć szukania popleczników, którzy tę tezę popierają (czego zresztą niżej dał przykład).
Mam bardzo podobne odczucia - film bez żadnej wartości, nie mający oprócz gonitwy czynów i słów nic do powiedzenia, nic do przekazania. Nie rozumiem zachwytów i nie rozumiem, dlaczego tak bezmyślna postać, którą gra Sandler miałaby wywoływać we mnie jakiekolwiek emocje. Chyba, że pogardy dla pustki życiowej, którą reprezentuje.
jak sie wystawia 1 za film, ktory broni sie na tak wielu polach. xD w przeciwienstwie do twojej powierzchownej analizy
To może niech wprowadzą egzamin taki jak do filmówki, żeby oceny mogli wystawiać tylko kompetentni znawcy. A Twoja ocena 10/10 to też ma być przejaw dojrzałości? Twoim zdaniem ten film jest arcydziełem, które na stałe zapisze się w historii kinematografii?