Nie wiem jak to się dzieje, że polskie kino wpada ze skrajności w skrajność, albo jest maksymalnie nudne, albo do bólu ambitne albo... takie jak "Nieruchomy poruszyciel" :| szczerze powiem, że wyprawa na ten film jest strata czasu. To naprawdę gniot. Nie pomogła mu nawet dobra obsada (mam tu na myśli Jana Frycza i Andrzeja Chyrę) i Lynch'owska klimatyczna kolorystyka. Potrafi zryć psychikę. Erotyczny thriller?! Raczej perwersja bez sensu!