Przede wszystkim na wielki plus zasługują sceny komediowe z Pajęczakiem, podczas jego
potyczek z przestępcami. Komentarze i zabawne powiedzonka Spideya wywołują banana na
twarzy, jest to charakterystyczna cecha komiksowego SpiderMana, który z największego
bandziora jest w stanie zrobić idiotę. Kilka scen naprawdę chwyta za gardło jak ta, finałowa gdy
pojawia się Rhino i mały chłopczyk staje naprzeciwko w stroju Człowieka-Pająka.
Do minusów niestety zaliczyłbym głównych antagonistów bohatera. Electro, mimo że obdarzony
wielkimi mocami dosyć łatwo przegrywa dwie potyczki z Pająkiem, w dodatku swoje zdolności
zdobywa w dość dziwny sposób, porażony prądem i pogryziony przez elektryczne węgorze. Za
bardzo to przypomina historię Spidermana, który też zyskał moce w Oscorp. Wygląda na to, że na
firma taśmowo produkuje w uniwersum herosów i złoczyńców. Aż dziwne, że nikt z naukowców
przez lata nie połapał się jak tworzyć nadludzkie hybrydy.
Także Green Goblin ma tylko jedną, choć ważną i przełomową w filmie scenę. Trzeba jednak
oddać, że Dean DeHaan bardzo mi się podobał w roli Harrego, było w nim coś niepokojącego,
psychotycznego a zarazem tragicznego. Szkoda jednak, że zabrakło miejsca dla Normana
Osborna, oryginalnego Goblina, który dla Spidera jest tym samym czym Joker dla Batmana.
Mam nadzieję, że jego śmierć nie okaże się jednak ostateczna.
Cieszę się również, że twórcy zdecydowali się na odwagę i podobnie jak w komiksie zabili Gwen
Stacy. Do końca sądziłem że Pająk zgodnie z konwencją kina superbohaterskiego ją uratuje, na
szczęście stało się inaczej, dzięki czemu postać Petera nabierze nowego, głębszego wymiaru.
Teraz czekam na Mary Jane, mam jednak nadzieje, że będzie to seksowna aktorka z burzą
rudych włosów, a nie ktoś tak bezbarwny jak Kristen Dunst. Z jej ust słowo "Tygrysku" brzmiało
jak mowa pogrzebowa.
Jak dla mnie film również na plus. Humor spider-mana naprawdę w końcu taki jaki ma być. Rzuca sucharami na lewo i prawo.
Podoba mi się że wszyscy złoczyńcy wywodzą się z Oscorp. Łatwiej mi uwierzyć że jedna firma "produkuje" mutanty niż że przypadkowo w jednym mieście ludzie dostają jakieś moce w wyniku jakichś nieprawdopodobnych przypadków.
Brak NormanaGoblina mi nie przeszkadzał bo dobrze posłużył wątkowi przewodniemu filmu, czyli odrzuceniu. Peter porzucony przez rodziców, Max porzucony przez społeczeństwo, Harry porzucony przez ojca i ostatecznie przez Spider-mana. I co do Harrego to jego motywacja była świetna. Nie jest zły tylko po to żeby być złym ale ma prawo nienawidzić Petera. Jednak jakby mu dał krew to kto wie, może dałoby się coś na spokojnie zrobić. Nie musiałby sobie wstrzykiwać surowego jadu.
Na minus dałbym to że Peter Parker nie jest nerdem tak jak w komiksach. W komiksach był nieśmiały i niezbyt towarzyski, nawet po zdobyciu mocy. Ta wersja Petera nie ma takich problemów.
Ta seria w sporej ilości jest wzorowana na komiksach z serii ultimate i tam peter jest identyczny, to samo z resztą z komiksami oryginalnymi, gdzie po jakimś czasie właśnie nabrał takiego stylu i tak już zostało.
To wiele wyjaśnia. Nie czytalem ultimate i dla mnie Peter to zawsze była taka szkolna gapa. Potem jak juz sie ożenił itd już było inaczej, tak jak mówisz. A jak w ultimate wygląda np Flash czyli szkolny prześladowca Parkera?
Nie pamiętam wszystkiego i nie chce spoilerować, chyba że ci nie zależy to daj znać :P
W tej wersji Peter jest kujonem, a raczej takim kimś kto ucieka w naukę przed ludźmi, chociaż rozmawia z dziewczynami i chłopakami, ale to wąskie grono i rzadko, co więcej nie boi się docinać Flash'owi bo jest inteligentny, widać zarysy tego jaki będzie gdy zyska moce, gdy zyska pewność siebie, dlatego to iż żartuje w nowej serii, jest właśnie oznaką tego iż zyskał pewność siebie i uwydatnił swoje cechy charakteru które miał zawsze.
Co do flash'a, docina parkerowi, często jednak dostaje po głowie (słownie), taki typowy łobuz w typowej dzisiejszej szkole i młodzieży, jego postać nie była szczególnie uwydatniana i rozwijana chociaż dostała dużo czasu w komiksie.
Jeśli pierwsza cześć jest lepsza od tej, to nie mam po co iść do kina. Bo dla mnie pierwsza cześć była niestety chłamem.
Akcja mnie jakoś specjalnie nie porwała. Gdy w pewnym momencie spojrzałam na zegarek i okazało się, że minęło ok 1h to byłam w szoku, bo nic ciekawego się w tym czasie nie wydarzyło. Niby pomysł był, ale tak to się wszystko mozolnie rozgrywało, że dopiero końcówka filmu jest warta uwagi.
Trochę żałosne były dla mnie te relacje Petera i Gwen. Zachowywali się jak gimnazjaliści, najpierw Peterowi cały czas się przypomina obietnica jaką złożył ojcu Gwen, potem mówi jej, że nie mogą być razem, potem to ona z nim zrywa, on ją śledzi, wiesza jej zdjęcia na ścianie, potem się całują ot tak sobie.. Bardzo się zawiodłam na poprowadzeniu tego wątku.
Na plus zdecydowanie postać Electro, na początku nijaka, ale potem daje do pieca ostro. Za mało czasu poświęcono Goblinowi, liczyłam na coś więcej, jakąś wymianę zdań pomiędzy nim a Peterem (przecież to najlepsi kumple), walka pomiędzy nimi też jakoś mało spektakularna.
No i dla mnie też trochę żałosna ta ręka z pajęczyny wypuszczona żeby ratować Gwen.
Chociaż rzeczywiście na plus humor Spidermana (zawsze go za to lubiłam) i rewelacyjna gra DeHaana.
Bardzo lubię filmy na podst komiksów, ale niestety tu się wynudziłam. Oczywiście to moje zdanie i nikomu nie odradzam obejrzenia, niech każdy sobie wyrobi swoje :)
Spider-Man ma duży potencjał jako postać, ale filmy z nim w roli głównej jakoś nie potrafią do mnie przemówić i bardzo tego żałuję.
Pozdrawiam ;)
Dzięki za odpowiedź :)
Film trwa 2,5h więc 1h to nawet nie pół filmu. Ale zgodzę się że w pewnym momencie film przystopował. Brakowało mu płynności pomiędzy akcją a dramatem.
Co do Gwen i Petera to właśnie skończyli High School więc według filmu mają po 18 lat. Nie gimnazjaliści ale też nie do końca dojrzałe osoby dorosłe. Ich powroty pokazują klasyczne "czajenie się". Wiedzą że to zły pomysł żeby być razem ale nie mogą się od siebie odczepić. Kochają się i przyciągają się nawzajem. Robią głupio ale są #1 osiemnastolatkami i #2 zakochani a te dwie grupy ludzi nie należą do najbardziej rozważnych i sensownych.
Harry i Peter byli przyjaciółmi w dzieciństwie i dobrze to widać. Najpierw czują się w swoim towarzystwie niezręcznie (bo o czym tu gadać po tylu latach) a dopiero zaczynają naigrawać się z siebie jak kumple. Te relacje które widzieliśmy mi wystarczyły. Zwłaszcza że obaj mają w swojej historii wspólny motyw odtrącenia przez co widzimy związki pomiędzy nimi nawet jeśli nie dzielą między sobą ekranu. Walka była tylko wisienką na torcie a po naparzance z Electro byłem już usatysfakcjonowany. W wątku Harrego chodziło bardziej o samą przemianę niż o konfrontację.
Reka z pajęczyny faktycznie przesadzona. Jak również dzieciak stojący przed Rhino (mógł być jeszcze owinięty w amerykańską flagę).
Jak dla mnie jest to film na równi dobry ze Spider-man 2.
Pzdr
Moim skromnym zdaniem pierwsza część to jedna z najgorszych produkcji jakie widziałem, a 2? to naprawdę dobry film! Zmienili dosłownie wszystkich scenarzystów i wyszło to filmowi na dobre ;) Ma swoje błędy ale nie jest tak idiotyczna i nielogiczna jak jedynka a wątek Harrego Osbourna bije na głowe tego jaszczura z 1 ;) Drugą część nawet warto obejrzeć
Pierwsza część (z 2012 roku) była genialna! Pomimo że widziałem ją już kilka razy cały czas chętnie do niej wracam. W związku z udanym restartem miałem bardzo duże oczekiwania na drugą część. Właśnie wróciłem z kina i jestem trochę rozczarowany. Czasami akcja działa się zbyt szybko i po łepkach. Twócy nie uniknęli też problemu ze zbyt dużą ilością złoczyńców ze Spider-Mana 3, przez co jedynie Electro został przedstawiony porządnie (choć przed transformacją kreacje postaci była bardzo słaba). Harry równie szybko został Goblinem jak pojawił się w filmie. Za mały nacisk na relację z Peterem i w moim odczuciu niezrozumiała bardzo szybka nienawiść do Parkera. Liczyłem na bardzo ciekawy pojedynek i rozterki zarówno Harrego gdy odkryje tożsamość Spider-Mana jak i Pajęczaka który musi ochronić swoją miłość a jednocześnie stawić czoła przyjacielowi. Tożsamość Spider-Mana w ogóle nie zrobiła wrażenia na Harrym i nie zmieniła chęci uśmiercenia Spider-Mana. Metamorfoza w Goblina również pozostawia wiele do życzenia. Desing postaci jest bardzo słaby. Zdziwiło mnie też jak szybko Harry doszedł do wniosków i informacji, do których Norman nie mógł dojść przez 20 lat :/ No i dlaczego Harry'emu aż tak spieszyło się z leczeniem, skoro choroba u niego dopiero się zaczynała a śmierć groziła mu za kolejne 20 lat? Nudne były też rozterki Petera z początku filmu, a jego żarty choć całkiem śmieszne to momentami trochę nie w smaku (jak chociażby w pierwszej scenie, gdzie Peter zamiast schwytać przestępcę od razu, bawi się z nim pozwalając na najprawdopodobniej śmierć wielu ludzi).
Podsumowując film pozostawia u mnie spory niedosyt. Zwłaszcza scenariusz ma bardzo dużo mielizn, część scen była naprawdę słaba. Efekty najwyższej klasy, finał dużo bardziej widowiskowy niż w pierwszej części no i Electro na duży plus (jedyną wadą była postać przed transformacją, ale sam Electro genialny). Twórcy mogli skupić się w tej części na Electro właśnie, spokojniej wprowadzić postać Harry'ego, a Gwen uśmiercić dopiero w trzeciej odsłonie.
Przy okazji - zauważyliście, że twórcy strasznie uciekają od pierwszej trylogii? Nie dość że po raz kolejny brakowało Jamesona, pomimo iż Peter pracował już dla Bugle'a, Norman Osborne nie był Goblinem, pomimo że miał takie same szasne na zostaniem tym łotrem jak jego syn... Swoją drogą brak porządnego rozwinięcia relacji Peter - Harry spowoduje że prawdopodobny nawrót Harry'ego na właściwe tory będzie wyglądał bardzo sztucznie...
Twórcy faktycznie starają się jak mogą zdystansować się od poprzedniej trylogii. Seria amazing była od początku zbędna jednak ku mojemu zaskoczeniu twórcy mają bardziej poukładane niż ci z poprzedniej (zwłaszcza z trójki).
Zbyt wiele postaci? Rhino jest tutaj tylko pionkiem. Pokazuje że Spidey pozostał bohaterem pomimo swojej straty. Pokazuje on też że świat filmu jest bardziej rozbudowany niż go tutaj widzimy. Electro przed transformacją jest, tak jak mówisz, średnią postacią. Bardzo na siłę ale jeszcze mogę to przecierpieć ponieważ jego wątek odrzucenia łączy się z wątkiem odrzucenia Petera i Harriego. Właśnie dzięki faktowi że cała trójka ma jeden wątek to motywacja Harrego wydaje się bardziej zrozumiała.
"niezrozumiała bardzo szybka nienawiść do Parkera" właśnie tutaj mi się podobał powód tej nienawiści. Spider-man/Peter mógł pomóc Harremu ale tego nie zrobił. Może krew by go zabiła może nie, na pewno byłaby lepsza niż surowy jad. Harry spieszył się ponieważ wszystko mu zaczęło się walić pod nogami. Poza tym, kiedy ktoś dowiaduje się że ma np. stwardnienie rozsiane to nie zastanawia się jak długo trwa rozwój choroby tylko próbuje się ratować jak najszybciej może. Motywacja Harrego jest też o wiele lepsza niż w oryginalnej trylogii gdzie polega ona tylko na nieporozumieniu (o kamerdynerze i amnezji nie wspomnę)
Co do wyglądu goblina to jest kiepski. Ale nadal lepszy niż zielony power ranger z jedynki.
Cieszę się że wątek z Gwen jest zakończony. Była dobrą silną postacią a teraz możemy zobaczyć Spidyego w całkowicie nowych sytuacjach.
Postacie były równo rozłożone, nie było problemu z sm3, bo tutaj każda postać miała powód do działania, nie byli oni po to by walczyć, ale przekazać coś, goblin miał powód do krótkiego występu i cel, to samo tak jak piszesz rhino pokazane iż spidey się poniósł.
Jego śmierć nie będzie ostateczna - w jednej ze scen widać jego zahibernowaną głowę.
Tej po napisach, tych drugich. Wrzuciłbym ci linka, ale nie mogę - wpisz sobie w google "Amazing Spider-Man 2 Post credits scene" i kliknij w link ze strony MovieWeb.