Chciałbym się z wami podzielić moimi myślami na temat serii od Webba - Bardzo lubię trylogię Raimiego i gdy usłyszałem że nie powstanie czwarta odsłona to się trochę zasmuciłem ;(
Gdy parę lat później usłyszałem o restarcie serii z innym reżyserem, inną historią i aktorami, miałem mieszane uczucia - po co robić restart serii która skończyła się tak niedawno i do tego robić ten restart tak wcześnie ? Nie lepiej byłoby poczekać aż żeby fani wystarczająco odpoczną od marki i dopiero wtedy wystartować z nową serią ? Twórcy musieli zdać sobie sprawę z tego że takie zagranie mocno podzieli fanów - dlatego fani kłócą się między sobą o takie rzeczy jak to który ma lepszy kostium, kto jest lepiej granym Spider manem etc.
Jednak gdy obejrzałem Niesamowitego Spider mana to moje obawy zostały rozwiane - film okazał się być całkiem w porządku - Andrew Garfield jest poprawny, Emma Stone jest świetna (lepsza od Kirsten Dunst), a druga cześć okazała się być jeszcze lepsz a.
Seria Raimego się skończyła, nadeszła nowa seria - "Niesamowita Seria" xD
Pozdrawiam i czekam na opinię
Dobry koment, ostatni spider-man byl w 2006 roku wiec po 6 latach czekania dobrze ze Webb wzial sie za nowa serie i to w 2012 roku, mam nadzieje ze pociagnie jak najdluzej bo to dla mnie najlepszy Pajączek jaki tylko momoze byc. Mnie bardziej dziwi ze zrestartowali Batmana w ciagu niecalych 2 lat od Dark Knight Rises i bedzie nowy w Man of Steel 2 ;/
Zazwyczaj rzadko komentuję, ale ten post mi się spodobał:)
Na wstępie zaznaczę tylko dwie rzeczy:
a). Spider to moja ulubiona postać Marvela.... potem długo długo nic i Hulk.
b). Swoją wiedzę opieram jednak tylko na podstawie dosłownie kilku komiksów (wieki temu), animacji z lat 90 oraz serii Raimiego.
Seria Raimiego:
SPIDER-MAN (2002) 8/10
Mimo 12 lat nadal chętnie do niego wracam i oglądam z przyjemnością, a "With great power comes great responsibility" zapamiętam do końca życia chyba. Scena pocałunku kapitalna, chyba w żadnym innym superhero movie nie było takiego pocałunku - jestem facetem i na ogół nie zwracam na takie sceny uwagi, ale tą cenię sobie bardzo. Maguire spisał się przyzwoicie, być może dlatego, że był to pierwszy Spider z jego udziałem i nie do końca wiedział - nie wiem, nie chcę go bronić, ani przesadnie krytykować. Film skradł dla siebie Willem Dafoe, który jako Norman Osborn był kapitalny, natomiast jako Goblin już nieco mnie, ale winę zrzucam na zakrytą twarz i ogólnie tandetny pancerz. Muzyka Elfmana..... czy trzeba coś pisać? Elfman i Zimmer to współcześni liderzy jeżeli chodzi o tworzenie score do filmów komiksowych (i nie tylko). Humor w filmie w odpowiednich proporcjach (kapitalny choć nieco przerysowany J.J.Jameson), Kirsten Dunst w roli M.J. sympatyczna, może nieco odbiegająca od tej "bajkowej", ale dała radę. sceny walki również. Momentami efekty specjalne nie były zbyt specjalne (szczególnie loty Spidera po NY), ale daję taryfę ulgową ze względu na raczkujące nowe millenium.
SPIDER-MAN (2004) 9/10
Póki co najlepszy Spiderman jakiego miałem przyjemność oglądać. Raimi naprawdę odwalił kawał dobrej roboty. Alfred Molina idealny, a scena jego operacji w szpitalu po wypadku za każdym razem (w połączeniu z muzyką Elfmana) przyprawia mnie o ciarki. Niespotykana jak na serię Spidermana brutalność (tej konkretnej sceny) wyróżnia tę część spośród trylogii. Maguire już oswojony z rolą Spidera radzi sobie dużo lepiej chociaż wciąż ma się wrażenie, że w kilku momentach (będąc Parkerem) jego twarz mocno się wysila... za mocno, dalej, fajne cameo Connorsa, chyba jeszcze lepsza muzyka, poprawa efektów specjalnych, skupienie się na wewnętrznych rozterkach głównego bohatera, scena kiedy Doc Oc "dostarcza" Spidera Harry'emu. Minus? Nie cierpię kiedy zwykli ludzie (statyści) poznają przez przypadek tożsamość superbohatera. Wiem, wiem obiecali dochować tajemnicy, ale patos, który towarzyszył tej scenie był przeobrzydliwy. Był to zdecydowanie największy mankament tej części. Cała reszta klimatyczna i zapadająca w pamięć.
SPIDER-MAN 3 (2007) 7/10
Mimo, że film oceniam całkiem przyzwoicie, to jednak ma spory żal... tylko do kogo? Do producentów, Raimiego? Gdybym tylko wiedział kogo winić. Dlaczego? Chyba każdy wie. Co za dużo to niezdrowo. Venom, Green Goblin, Sandman i brakowało żeby dołożyć jeszcze jednego villaina. Początek filmu zapowiadał się świetnie, ale później równia pochyła. Moją ocenę mocno ratuje też sentyment do bohatera i serii. Koszmarny pomysł z emo-Parkerem, fatalny dobór aktorki do roli Gwen. Efekty zdecydowanie już najlepsze (Venom świetny), scena z J.J.Jamesonem zażywającym pigułki przezabawna, mimo to jako całość ta część Spidera pozostawia niesmak, bo ma się wrażenie jakby do jednego gara wrzucono wszystko co scenarzyści wymyślili, a następnie wielką łychą to wymieszano i zalano do nie do końca właściwej formy. Zdaję sobie sprawę, że ocena ciut za wysoka, ale sentyment zrobił swoje. 6,5
Seria Webba:
NIESAMOWITY SPIDER-MAN (2012) 5/10
Już sama wiadomość, że raptem po 5 latach studio odświeża serię mocno mnie zdziwiło. Owszem, można było być niezadowolonym z ostatniej części Raimiego, ale żeby od razu rebootować całość? Mniejsza z tym. Garfield - nie, nie, nie. Nie wiem czy to z racji dziecinnej twarzy i tego, że pamiętam z lat dzieciństwa nieco starszego Parkera, ale Andrew mi nie pasował, tym bardziej, że wcześniej w Social Network jakoś specjalnie mnie nie powalił na kolana swoim kunsztem. No, ale pojawia nam się druga strona medalu, czyli Gwen! Dobry Boże, wiem, że każdy ma swój gust, ale dziękuję za swój:) Emma Stone to dziewczyna o nieprzeciętnej urodzie, a dodając do tego błysk w oku i charakterystyczny lekko zachrypiały głos dostajemy aktorkę idealną do roli dziewczyny Spidermana. Powiem szczerze, że z miejsca usunęła w cień Kirsten mimo, że obie zagrały dwie różne role - choć podobne. Ocena ta jest nieco subiektywna ze względu na to, że Emmą jestem oczarowany od kilku lat, ale z drugiej strony chemia na linii Tobey-Kirsten nie była aż tak wyrazista jak pomiędzy Andrew i Emmą. Lizard - no cóż, 2012 rok, a jakoś jego wygląd mnie nie powalił na kolana, ale żeby nie posądzono mnie o malkontenctwo to od razu zaznaczę iż Rhys Ifans to aktor, którego szanuję i akurat spisał się dobrze. Całość jednak mnie rozczarowała, bo spodziewałem się przynajmniej poziomu Spidera z 2002r., a po seansie czułem wielki niedosyt. Niedosytu wobec tej części nie mylić z żalem wobec ostatniego Spidera Raimiego. Muzyka Hornera bida z nędzom w porównaniu z Elfmanem. Słusznie nie wybrałem się do kina.
NIESAMOWITY SPIDER-MAN 2 (2014) 6,5/10
Postanowiłem dać mu szansę na dużym ekranie z powodu trailerowych scen z Electro. Dużo lepszy i przyjemniejszy w odbiorze niż "jedynka". Już na samym wstępie powiem o największych plusach. Harry Osborn był dobry, natomiast Green Goblin był wybitny! Charakteryzacja oraz kunszt DeHaana przerosły moje oczekiwania. Ten chłopak jest stworzony do tej roli i czekam na jego obecność w 3 części. Na plus również muzyka, bo w porównaniu z tą Hornera jest lepsza, ale nie nawet ktoś taki jak Hans wg mnie nie ustrzegł się błędu, ponieważ na początku mam wrażenie.... jakbym oglądał (ze względu na muzkę) Supermana lat 70-tych. Te fanfary jakby żywcem ściągnięte z Williamsa. Ok, może się czepiam, ale właśnie przez tego typu próby Zimmera, muzyka w filmie nie tworzy jedności, jak w przypadku muzyki Elfmana. Powtarzam się, ale plusem ponownie jest Emma Stone, która urzeka nie tylko urodą, ale i talentem. Również Garfield jest już bardziej przystępny w roli Parkera jak i Spidera. Brawo Andrew. Dla większość kolejny mój plus może nie ma takiego znaczenia, ale utwór Phosphorescent - "Song for Zula" jest esencją tej części. Kawałek w połączeniu ze sceną kiedy Peter spotyka Gwen - maestria. Brzmi to jak zachwyty małolata, ale (mimo 30 wiosen) to film o superbohaterze, a po drugie jestem melomanem:) Było niestety trochę głupot w filmie (ukryty podziemny pociąg itp.) oraz mało Pająka jak na film o Pająku, ale i tak lepiej niż w części pierwszej. Wątek miłosny i jego rozbudowanie w ogóle mi nie przeszkadzał, a nawet się podobał, bo chemia była, ale już postać Rhino to chyba jakiś żart. Paul Giamatti to aktor nietuzinkowy, ale tu wypadł tak, że nawet nie wypada mi pisać "komicznie", bo to zbyt małe słowo. Spore rozczarowanie postacią. Na koniec piękna scena śmierci Gwen oraz późniejsze Parkera na cmentarzu - w połączeniu z muzyką przyznaję, że wywołała lekki ucisk w krtani.
Wiele osób może się ze mną nie zgodzić, ale odnoszę wrażenie, że Raimi zrobił bardziej komiksowego Spider-mana, a Webb mimo iż również robi film o superbohaterze, to bardziej go urzeczywistnił. To nie zarzut, tylko stwierdzenie, opinia.
Serię Raimiego póki co wyżej cenię, ale jeśli Webb poprawi się w 3 odsłonie, to może sporo nadrobić, szkoda jednak, że już bez Emmy, szkoda.
Proszę wybaczyć kilka błędów, których obecność wytłumaczyć mogę jedynie późną porą i obfitym tekstem. Poprawię je, jeśli tylko uda mi się edytować post.
Ja mam trochę inne odczucia, to Raimi zrobił film mniej komiksowy, a Peter w jego produkcji wygląda jakby zaraz miał się popłakać i chodził z depresją, co nie jest zarzutem bo to nadawało filmowi większej realności. Peter w trylogii Raimiego jest bardziej ludzki.
Webb zrobił film bazując na pierwowzorze komiksowym, Andrew Garfield w filmie bardziej przypomina Spidera z oryginalnego komiksu.
Wolę osobiście filmy Webba, ale do trylogii Raimiego będą na pewno często wracać bo jest bardzo dobra, może jedynie 3 część psuje nieco trochę całość.
Prawda, święta prawda!
Nie wiem jak wam, ale to Spider-man z serii Webb'a jak dla mnie najbardziej odwzorowuje postać komiksową.
W serii Raimiego byli kompletnie nie dopasowani aktorzy, i w dodatku jak wspomniała przedmówczyni spider wyglądał jakby miał się rozryczeć w każdej chwili...
Ok, pod względem zachowań (w tym mimiki) Petera, zgadzam się, że Raimi jest z tyłu w porównaniu z Peterem Webba, natomiast sam klimat komiksowy bije dla mnie właśnie z trylogii Raimiego. W "dwójce" Webba jest już nieco lepiej, ale wciąż czegoś brakuje.
Fajnie, że Ci się chciało i nie będę się tutaj spierał czy popierał czegokolwiek tylko naprostuję jedną rzecz.
Jak sam zauważyłeś z wiedzą komiksową jesteś nieco w plecy dlatego trzeba zaznaczyć jedno:
Filmy Raimiego z komiksem mają mało wspólnego. O ile 1 i 2 część jakoś się pod tym względem bronią, ale 3 część to jest wręcz odwrotność komiksu.
Pod tym względem wygrywa TASM, który jest bardziej komiksowy, postacie są bliższe oryginałów, no i wreszcie Spider-man jest Spider-manem. Cechą pająka zawsze było to, że za dużo gadał i żartował co irytowało wszystkich (chyba kazdy superbohater skomentował jego suchy humor w komiksie;)
@ Dealric
Ja również zaznaczyłem, że 3 część Raimiego była najsłabsza. Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz, żeby było jasne. Mówiąc, że seria Raimiego póki co jest dla mnie bardziej komiksowa miałem na myśli klimat filmów, a nie to na ile scenariusz był wierny komiksowi.
Co do humoru i paplania przez Pająka to się zgodzę. Maguire był bardziej sztywny, w pewnym sensie bardziej przypominał nieśmiałą ofermę niż luzaka i pewnego siebie gadułę jakim jest Spider-man w wykonaniu Garfielda.