acz z odwieczną pretensją do hughesa upatrującego wartości w ciągłym sprowadzeniu dziecka do poziomu społecznie umownej gry, której reguły owo z taką naturalnością podważa..
zostaje Zuzią. Poza tym - ten sam schemat dziecka-mądrali, dziecka-starucha. Historia ma chwytać za serce i chwyta, niemniej środki Hughesa są - przynajmniej dla mnie - dość... niesmaczne. Nie znoszę dzieci mądrali, które obecnie są już hodowane we wszystkich stacjach telewizyjnych, dzieci, którym rozhisteryzowana...