Jak na ten boski pomysł i w rezultacie film, którzy samą konwencją karze zapomnieć a paru
prawach fizyki i filmu to:
Fajnie, że:
* ograniczyli, czerstwe onlinery "jeszcze wrócę" "już tyle razy wracałeś" (rozumiem mrugnięcie oka,
wychowałem się na tych filmach, uwielbiam tych gości, ale to pachniało już groteską i było bardziej
żenujące niż śmieszne)
* ktoś pochylił się na tekstami - dialogi, jakoś słownych przepychanek i interakcji - łącznie z bardzo
rzetelnie zbudowanym napięciem na linii Gibson - Stallone (scena w Vanie - pozwala zapomnieć na
jakim filmie się siedzi) Zapachniało aktorstwem.
* Snipes, Ford, Gibson - co za luz, świetnie weszli w to uniwersum, czysta przyjemność oglądać
ich na ekranie.
Szkoda, że:
* niebezpieczny symptom z odstawieniem starej ekipy. Sorry, ale do kina chodzę, własnie ze
względu na to, że pomysł na Niezniszczalnych to jak spełnienie marzeń dzieciaka epoki VHS'u. Ci
wszyscy kolesie razem na ekranie - o to w tym wszystkim chodzi. Na laskę która w szpilkach
kopie gości z marsową miną - do kina nie pójdę.
* kategoria wiekowa. Nawet marketingowo wydaje mi się to słaby pomysł, czy dzieciaki pójdą na
taki film? ? Wiedzą w ogóle kto tam strzela 12 razy z pistoletu bębenkowego ukrytego za pasem?
Czy rodzice zabierają dzieci na taki film?
* posoka - w przednich częściach CGI było koszmarne - ale brakuje absurdalnie brutalnych
pomysłów z 1 i 2. Taki lekki Rodrigeza dobrze robił konwencji.
* Gibsona, Van Dama - już nie zobaczymy.