......i niestety daję 4/10. Normalnie bya by ocena 3, ale za walkę w pokoju zabaw podwyższę do 4.

Niestety ale tu głupota goni głupotę. Samo wpuszczenie obcego bezdomnego w tą czystkę jest idiotyzmem. Wreszcie kiedy się uporali z panem czarnym to zamiast go wystawić, głowa rodziny mówi, że ma plan, plan bardzo skomplikowany - WALCZYĆ ! Nie ważne, że mogą ci obcy ludzie wtargnąć do domu, zgwałcić wszystkich, torturować, a na końcu zabić(i to wszystko na legalu. "Boże błogosław Amerykę")stary postanawia walczyć i koniec kropka. Hahaha najlepsze, że przed oznajmieniem planów na resztę wieczoru mieli problem z wbiciem noża w ranę temu bezdomnemu ale, by iść na wymianę ognia to już nie. Całe szczęście, że nie było akcji Rambo, ani przenikania z pokoju do pokoju niczym Leon Zawodowiec.


Kochani sąsiedzi : To już całkiem rozje*ało system :) Chodzi mi dokładnie o to, że zamiast normalnie ich zabić po oznajmieniu dlaczego chcą to robić to swoje ofiary związują(nie wiadomo po co, daleko, by nie uciekli, a byli na celowniku), a następnie zachowują się jak pieprzona sekta, stając w kółku i odprawiając te chwalące amerykę modły.

Po szczęśliwym uratowaniu resztki rodziny nie rozumiem zachowania pani domu pozwalając im żyć, po tym jak chcieli ich poczęstować nożami. Rozumiem, że straciła męża, dom zdemolowany, a ją i jej dzieci próbowali zabić jakieś obce pajace i bliscy sąsiedzi, więc była już zmęczona fizycznie i psychicznie. Ja bym widział inaczej końcówkę : siedzą sobie przy stole tak jak siedzieli, patrzac na zegarek. Jest ta bodajże 6:45 i kochana sąsiadka rzuca się po strzelbę co leży na stole i w wyniku czego łamię sobie nos :) Wtedy Mary Sandin zmienia zdanie i wszyscy "goście" giną za pomocą kuli w głowie. Dalej by było tak jak było w filmie, mudżyn odszedł i rodzinka w drzwiach a w tle słychać poranne newsy :)