Mam niejasne wspomnienie, że gdzieś już widziałem coś podobnego... Może jakieś opowiadanie Kinga? Może komuś też coś świta? Pamiętam, że była tam chyba dziewczynka, która chciała rozjechac swoich rodziców walcem ;-)
Jedyne z Kinga co mi się kojarzy z tym to lśnienie, ale tylko dlatego, że akcja działa się w domu i że jest tu chłopiec, który w sumie tam był dużo młodszy. Najwidoczniej musiał być film o podobnej tematyce bo tez mam dziwne wrażenie że już coś takiego gdzieś widziałem, natomiast nie pamiętam żeby tam była psychicznie chora dziewczynka :)
czytałem to opowiadanie z 8 lat temu, ale jak widać dobrze zapadło mi w pamięci. Jest to opowiadanie pt. 'Dzień Rozliczenia' Eugeniusza Dębskiego ze zbioru opowiadań "Małodobry" ( http://www.fabrykaslow.com.pl/fantastyczna-fabryka/ksiazki/malodobry ). Fabuła rozgrywa się na przeludnionej ziemii, gdzie w dniu 18 urodzin dzieci mają czas do północy, żeby zabić swoich rodziców, a w radiu można posłuchać relacji w jaki sposób ktoś chce rozprawić się ze swoimi 'starszymi' i czy im się udało.
Marcin Wolski "Noc bezprawia"
Henryk Kurta "Dzień czerwonego giganta" - to powieść, nie opowiadanie :)
Nie, to nie to, czytałem coś podobnego w latach 80 -tych jeszcze. Dębski nie był pierwszy. Pamiętam że tam czystka trwała 24 godziny, ktoś spowodował że tym razem nie została zakończona o czasie i nastąpiła totalna masakra.
U Kinga bezkarne zabijanie pojawia się w opowiadaniu "Wielki Marsz", które opiera się na założeniach bardzo podobnych do tych z "Igrzysk Śmierci"- setka chłopców raz do roku rusza w Amerykę w marsz, który trwa nieprzerwanie, dzień czy noc, a ten, który się zatrzyma lub zanadto zwolni, dostaje kulkę z karabinu. Kto wytrzyma najdłużej- wygrywa milion. I swoje życie. Oczywiście wszystko to jednocześnie ogromny medialny show.
jeśli się mylę to nie hejtujcie , stawką nie był milion , tylko to czego zapragnął wygrany
A może, nie pamiętam dokładnie ;) Dość dawno to czytałam. Mogło mi się pomylić, bo wiem, że jeden z chłopców na pewno szedł dla pieniędzy, gdyż jego dziewczyna była w ciąży... Czy jakoś tak ;)
W każdym razie ogólną fabułę chyba dobrze zarysowałam?
Tak, dobrze to tak ogólnie przedstawiłaś :) Dla zainteresowanych, opiszę to dokładnie:
Wielki marsz to impreza, odbywająca się co roku, w której bierze udział stu nastoletnich chłopców. Każdy z nich musi iść z prędkością 4mil/h, ale nie ma odpoczynków :( Za każde zwolnienie tempa poniżej podanej prędkości, zatrzymanie się na odpoczynek albo jakieś inne złamanie regulaminu dostaje się ostrzeżenie. Jeżeli w ciągu godziny marszu zawodnik nie otrzyma żadnego ostrzeżenia, jedno jest mu wymazywane (jeśli jakieś ma już na koncie). Można dostać maksymalnie 3 nagany, a za czwartym razem uczestnik nie jest już ostrzegany, tylko karany czerwoną kartką. Jest to po prostu strzał z karabinu- śmierć na miejscu, od razu, bez cackania się. Start marszu- północna część stanu Maine; meta- tam, gdzie padnie przedostatni zawodnik. Ostatni, czyli ten, który przeżyje wszystkich- wygrywa.
Nagrodą jest spełnienie jednego, dowolnego życzenia zwycięzcy.
Jestem ciekawa, czy przeszłoby takie życzenie:'' Chcę mieć nieskończoną ilość życzeń''... :)