Twórcy mieli niesamowicie oryginalny (również niesamowicie nieprzemyślany) pomysł
wyjściowy. Początkowe urywki z kamer miejskich sugerowały jak i obiecywały torchę inne,
mocniejsze kino. Liczyłem na zaprezentowanie miasta i jego zakamarków w czasie trwania
owej czystki oraz ukazanie społeczeństwa zerwanego 'ze smyczy', które ma prawo do wszelkich
fantazyjnych zwyrodnień. W zamian za to, dostałem marne home invasion, które przez swój
oryginalny wstęp pozbyło się miejsca na kilka prawdopodobnych potknięć w scenariuszu, a to
za sprawą zawieszenia na te 12 godzin służb porządkowych.
"The Purge" jest filmem niezwykle przeciętnym, nielogicznym, przewidywalnym do bólu, pełnym
niskiego lotu zwrotów akcji na jedno kopyto. Do tego wbrew wszelkim oczekiwaniom, krwi i
przemocy jest w nim niesłychanie mało.
Posiada masę debilizmów:
- rodzinka robi naradę po czym rozchodzi się po domu, mimo że panoszy się w nim obcy
człowiek
- facet został uratowany przez rodzinkę i wpuszczony do domu, ale zamiast się z nimi dogadac
to woli się ukrywać i z nimi walczyć
- chłopak córki postanowił odstrzelić jej ojca, bo ten stał na drodze ich miłości, nie wybiegając
za bardzo w przyszłość i nie zastanawiając się nad tym, czy za taki czyn jego luba i jej rodzina
będą żyć z nim w zgodzie
- 'myśliwi' są w stanie poświęcić tak niepowtarzalną noc na uganianie się za tylko jednym
człowiekiem
- niesamowity system zabezpieczeń domowych zostaje roztrzaskany w pył za pomocą
terenówki z łańcuchami
Co z tego że aktorstwo jest na poziomie (mówię o dorosłej obsadzie, bo dzieciaki grały jakby
były upośledzone) skoro nie ma za bardzo czego grać - najlepiej imo wypadł bad guy.
W sumie im dłużej myślę o tym filmie, tym dostrzegam więcej słabych rzeczy więc koniec.