Film miał ogromny potencjał, ale... Nie mam nic do czystki, bo to w sumie bardzo oryginalny pomysł. Najbardziej przeszkadzała mi logika, a w zasadzie jej brak. Oto kilka przykładów:
- córka głównego bohatera chowa się po domu zamiast zostać z rodzicami i bratem,
- główny bohater woli poświęcić życie swoje i swojej rodziny dla jakiegoś bezdomnego,
- gdy James krwawi rodzina nawet nie próbuje mu pomóc,
- masa akcji w stylu "zaraz go zabiją, ale nagle ktoś ratuje mu życie"
Podobnych przykładów jest dużo więcej, ale najbardziej z całego filmu wkurzał mnie Charlie.
Tak bardzo irytującej postaci nie widziałem chyba w żadnym innym filmie.
Zgadzam się z Tobą. Film zapowiadał się fantastycznie. Rodzinka w komplecie, nowoczesny system antyczystkowy i wszystko było super do momentu kiedy synalek postanowił wpuścić bezdomnego. Nasuwa mi się po tym milion pytań:
- dlaczego syn znał kody dostępu
- jakim cudem ojciec zachował spokój i nie wnerwił się na synala tylko ze spokojem ich ulokował tam
- dlaczego od razu nie poszedł po córkę żeby całą rodzinę mieć w komplecie
- jakim cudem gówniarz nie trafił w Jamesa
Najbardziej zdenerwowało mnie nagłe nawrócenie Jamesa i stwierdzenie że jednak murzyn ma przeżyć a on woli narazić życie rodziny mimo tego że popiera czystkę. Spodobał mi się natomiast motyw z tym spokojem tego młodego typka który pukał do ich drzwi. Fajnie zagrana postać.
No i oczywiście sąsiedzi... Z jednej strony wtargnęli jak rambo zabijając każdego a z drugiej nad rodzinką uprawiali modły i wtedy dali czas na popis uratowanego murzyna... Zbyt przewidywalne i okropnie dziwne kiedy to matka stwierdza że ludzie którzy grozili śmiercią jej rodzinie powinni żyć. Zmarnowali świetny pomysł.