Szkoda, że pandemia zepchnęła Polskę do jakiejś ligi okręgowej w kwestii premier filmów. Jak już wszyscy obejrzą, pościągają mniej lub bardziej legalnie i ogólne zainteresowanie przeminie, wtedy filmy takie jak "Nomadland" czy "Na rauszu" wskoczą na nasze ekrany i dystrybutor się rozczaruje niskim zainteresowaniem. Ot, takie błędne koło.