Czy chcieli byście trafic do takiego Nieba po śmierci do którgo trafiła Suzie ?
Ja szczerze mówiąc to nie wiem i samej Suzie nie zazdroszczę. Niby wszystko na pierwszy obraz gra. Marzenia się spełniają , można miec to na co ma się ochotę , robic co się chce ale ...
No właśnie ale , bo jest to ale.
Choc by sama Suzie mimo iż nie żyje to i tak po śmierci nie może zapomniec o tamtym ziemskim życiu do tego stopnia iż przez całe swoje "niebiańsie" życie myśli o tych co pozostali i to nie tylko on ale i inni którzy się tam znaleźli.
Kolejnym minusem jest fakt iż Suzie po tym jak nie zdążyła się nacieszyc miłością Ziemską nie próbuje poszukac jej w Niebie ale nadal jak głupia nastolatka tkwi zaślepiona w jednego chłopaka.
Nikt nie próbuje jej uświadomic , naprowadzic na właściwy tor i sposób życia po życiu.
No i chyba największy minus : sama autorka chyba zapomniała o postaci Boga . OK . Jest żałoba , msza św. itp. Ale co to z obraz nieba bez podstawowych pytań . Gdzie ? Po Co ? Dlaczego ?
Sama Suzie , rozumiem na początku , ale później nie zadaje żadnych pytań i nie otrzymuje żadnych odpowiedzi wciąż tkwi pomiędzy nasz i ich światem .
Ja raczej nie chciał bym trafic do takiego Nieba o ile inne jest.
Gdzie tak właściwie trafiła Suzie po śmierci? Do konkretnego nieba czy właśnie do mitycznego Pomiędzy, jak mówił jej braciszek? Sama już się w tym gubię. Jeżeli jednak to było jej niebo to bardzo jej nie zazdroszczę - koszmary, boleśne wyraźne wspomnienie własnej śmierci, etykietka kolejnej z "jego" ofiar - nie chciałabym w podobnym klimacie spędzić wieczności.. Wolę wkręcić sobie, że kraina, do której Suzie trafiła to tylko początek jej drogi pełnej lekcji godzenia się z własną śmiercią i ostatecznie pożegnanie z ziemskim istnieniem..
Właśnie! Przecie wyraźnie jest powiedziane że to "poczekalnia" przed niebem! Ona specjalnie przedłuża pobyt w tej "poczekalni" bo chce poobserwować swoich bliskich.