PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=200209}

Nostalgia anioła

The Lovely Bones
2009
7,1 125 tys. ocen
7,1 10 1 125255
4,9 35 krytyków
Nostalgia anioła
powrót do forum filmu Nostalgia anioła

woła fakt, że można było spieprzyć tak dobrze zapowiadający się film!!!!
Początek na prawdę zapowiadał się bardzo obiecująco, ale odkąd wkroczono na w tym wypadku całkowicie jałowe poletko pseudo metafizyki @:-) to wszystko zaczęło się sypać jak ta altanka w filmie. A im głębiej w las tym więcej drzew, w w tym konkretnym wypadku jedynie coraz gorzej. Aż do tak beznadziejnego finału i paru scen poprzedzających tenże. No już sama końcówka dobiła ten utwór całkowicie. I tylko za temat i początek daję temu filmowi naciągane 5/10.
I wcale nie mam za złe temu dziełu fakt zaistnienia w nim elementów metafizycznych, bo to odpowiednio zrealizowane jeszcze przydało by wartości utworowi, ale nie... dostaliśmy tutaj wepchniętą w środek kompletną degrengoladę a la autorstwa wielkich bajkopisarzy (dosłownie), spod znaku "sekretne życie aniołów" a raczej "sekretne życie na granicy dwóch światów zabłąkanych duszyczek, które w skutek tragicznej śmierci doznają takiej duchowej traumy, że odmawiają podążania za światłem @:-) tylko kurczowo trzymają się świata który już do nich nie należy ani one nie należą do niego". Bo przecież można było poprowadzić ten film w stylu "What Lies Beneath" (Co Kryje Prawda) [2000] z Harrison'em Ford'em i Michelle Pfeiffer albo "Stir of Echoes" (Opętanie) [1999] z Kevin'em Bacon'em czy choćby powtarzanej ze dwa dni temu w Polsacie "Gothika" [2003] z Halle Berry. I takie potraktowanie tematu byłoby dla mnie wręcz rewelacyjne. Ale nie taka papka z kaszy manny i płatków owsianych w bajkowym klimacie dla przedszkolaków.
A tym bardziej jestem rozczarowany gdyż w tym filmie były co najmniej ze dwa momenty, które diametralnie mogły przywrócić ten film na właściwe tory jednak scenarzyści i reżyser bali się podjąć wyzwanie i po złudnej chwili nadziei dla widza odrzucali "wyciągniętą w ich stronę pomocną dłoń od samego swego dzieła" @:-) i dalej zaczynali udeptywać to błotko i co raz bardziej tonąć w bagnie.
I w zasadzie jakichkolwiek pretensji do odtwórców ról mieć nie można bo grali to co im reżyser kazał i to chyba w miarę najlepiej jak umieli, ale niestety poszaleć nie mieli żadnej okazji bo wszelkie postacie zarysowane były raczej bardzo płytko, ale to chyba również z powodu, iż nie o story czy akcję w pełni tego słowa znaczeniu w tym filmie chodziło. Niestety!!! Chociaż w moim mniemaniu Wahlberg wypadł najsłabiej... co mnie akurat nie dziwi bo wielkiego szacunku jako do aktora to do niego nie żywię... i nigdy nie żywiłem. @:-)

PS
I w pełni uprawnione w mym mniemaniu są skojarzenia z utworem "What Dreams May Come" (Między Piekłem a Niebem) [1998] z Robin'em Williams'em w roli głównej, jak już ktoś napomknął o tym ze dwa czy trzy tematy wcześniej, bo podobieństwa są widoczne na pierwszy rzut oka chociaż tylko ograniczają się do sfery metafizyczno-bajkowej ujętej w "Nostalgii Anioła". Jednak ten wątek w "Nostalgii..." nawet nie jest bladym odbiciem tego co przedstawiono w "Między Piekłem a Niebem" tym bardziej iż tam stanowił on w zasadzie główną oś całego utworu, a tutaj został wciśnięty jako wypełniacz pomiędzy miałko skonstruowaną historię i w zasadzie niczego do filmu nie wnosi poza dodatkowymi minutami.

PS2
Na wyróżnienie z mej strony zasługuje Saoirse Ronan bo mimo młodego wieku i jeszcze dość nikłego doświadczenia scenicznego poradziła sobie ze swa rolą całkiem zgrabnie, a może nawet lepiej. Ale jak wspominałem na początku krawiec kraje jak mu materii staje. @:-)
Chociaż już rok wcześniej bardzo dobrze wypadła w filmie "City of Ember" (Miasto Cienia) [2008], no ale i cały film był generalnie o niego lepszy w mym mniemaniu od "Nostalgii Anioła".

WIELKA SZKODA BO POTENCJAŁ W TYM UTWORZE TKWIŁ ZNACZNY.!!!
I nie jest dla mnie żadnym usprawiedliwieniem to, iż to była adaptacja literackiego pierwowzoru. Bo jeżeli była w miarę jemu wierna i trzymała klimat powieści to oznacza dla mnie tylko tyle, że zarówno film jak i jego pierwowzór są po prostu SŁABE.

ocenił(a) film na 4
gandalfszalony

PS ostatnie (bo zapomniałem poruszyć tę kwestię)

Już sama realizacja w tej początkowej, obiecującej fazie jest dla mnie dość naciągana, chociaż całkowicie do wybaczenia gdyby losy filmu potoczyły takim torami jak proponowałem w pierwotnej wypowiedzi. Zboczony degenerat przygotowuje "bunkier" @:-) na środku ogromnego ścierniska, kilkanaście metrów od zabudowań mieszkalnych i jeszcze bliżej szkoły, kopie szpadelkiem jamę o rozmiarach małego pokoiku, szaluje ją (bo inaczej wszystko by się zawaliło, zadasza, wyposaża i zamaskowuje, "odparowuje" lub w inny sposób dezintegruje góry wydobytej ziemi i nikt a nikt tego nie zauważa. Już nie mówię że zaraz miałby go brać za mordercę zanim jeszcze popełniono czyn, ale o nieba!!! coś takiego zwróciłoby co najmniej uwagę połowy miasteczka czy też wioski (mniejsza o to jak nazwać tę lokalizację). Nawet gdyby założyć, że wykonywał te wszelkie czynności w nocy to po pierwsze nijak by się nie wyrobił w ciągu jednej (a na rozgrzebany teren natychmiast zwrócono by uwagę następnego dnia bo jak pokazano na filmie to była stała trasa powrotów dzieciarni do domu ze szkoły i nawet ścieżka tam była chyba wydeptana), a na dodatek nie mógł tego wykonywać w zupełnych ciemnościach bo jeszcze by sobie przybił nie napiszę co do szalunków @:-), a światło w środku nocy na otwartym, nagim polu takoż samo przyciągnęłoby uwagę postronnych. Z reszta to samo się tyczy usuwania śladów po zbrodni!! Już nie piszę o tym, że "pozbycie się zwłok" zajmuje ileś czasu i nie robi się tego raczej w świetle dnia jednak nie można czekać do świtu bo wszystko raczej by się wydało w takich warunkach jak przedstawiono w filmie, to ważniejsza jest kwestia dezintegracji tegoż "bunkra" - ani czasu ani środków na to niema. Bo choćby skąd w cudowny sposób ponownie pojawiła się ziemia którą wypełniono tę komorę do poziomu gruntu i jeszcze zamaskowano jej ślady (choć nieudolnie) - wywrotka podjechała w środku nocy i ją przywiozła?? @:-)

Ale nie tyle wybaczam co w jakiś sposób rozumiem te w mym mniemaniu jawne błędy i śliskie potraktowanie tematu bo jak widać z całości nie o realizm i zgrabnie opowiedzianą historię w tym utworze chodziło raczej, a o pseudo-bajkowo-metafizyczne wizje. W każdym razie ja osobiście tego nie łykam, a jeśli nawet to na siłę i ze dwa dni będę musiał to odchorowywać (i oby wyłącznie na ubikacji się zakończyło) @:-)@;-)

KONIEC... na dobre @:-)