woła fakt, że można było spieprzyć tak dobrze zapowiadający się film!!!!
Początek na prawdę zapowiadał się bardzo obiecująco, ale odkąd wkroczono na w tym wypadku całkowicie jałowe poletko pseudo metafizyki @:-) to wszystko zaczęło się sypać jak ta altanka w filmie. A im głębiej w las tym więcej drzew, w w tym konkretnym wypadku jedynie coraz gorzej. Aż do tak beznadziejnego finału i paru scen poprzedzających tenże. No już sama końcówka dobiła ten utwór całkowicie. I tylko za temat i początek daję temu filmowi naciągane 5/10.
I wcale nie mam za złe temu dziełu fakt zaistnienia w nim elementów metafizycznych, bo to odpowiednio zrealizowane jeszcze przydało by wartości utworowi, ale nie... dostaliśmy tutaj wepchniętą w środek kompletną degrengoladę a la autorstwa wielkich bajkopisarzy (dosłownie), spod znaku "sekretne życie aniołów" a raczej "sekretne życie na granicy dwóch światów zabłąkanych duszyczek, które w skutek tragicznej śmierci doznają takiej duchowej traumy, że odmawiają podążania za światłem @:-) tylko kurczowo trzymają się świata który już do nich nie należy ani one nie należą do niego". Bo przecież można było poprowadzić ten film w stylu "What Lies Beneath" (Co Kryje Prawda) [2000] z Harrison'em Ford'em i Michelle Pfeiffer albo "Stir of Echoes" (Opętanie) [1999] z Kevin'em Bacon'em czy choćby powtarzanej ze dwa dni temu w Polsacie "Gothika" [2003] z Halle Berry. I takie potraktowanie tematu byłoby dla mnie wręcz rewelacyjne. Ale nie taka papka z kaszy manny i płatków owsianych w bajkowym klimacie dla przedszkolaków.
A tym bardziej jestem rozczarowany gdyż w tym filmie były co najmniej ze dwa momenty, które diametralnie mogły przywrócić ten film na właściwe tory jednak scenarzyści i reżyser bali się podjąć wyzwanie i po złudnej chwili nadziei dla widza odrzucali "wyciągniętą w ich stronę pomocną dłoń od samego swego dzieła" @:-) i dalej zaczynali udeptywać to błotko i co raz bardziej tonąć w bagnie.
I w zasadzie jakichkolwiek pretensji do odtwórców ról mieć nie można bo grali to co im reżyser kazał i to chyba w miarę najlepiej jak umieli, ale niestety poszaleć nie mieli żadnej okazji bo wszelkie postacie zarysowane były raczej bardzo płytko, ale to chyba również z powodu, iż nie o story czy akcję w pełni tego słowa znaczeniu w tym filmie chodziło. Niestety!!! Chociaż w moim mniemaniu Wahlberg wypadł najsłabiej... co mnie akurat nie dziwi bo wielkiego szacunku jako do aktora to do niego nie żywię... i nigdy nie żywiłem. @:-)
PS
I w pełni uprawnione w mym mniemaniu są skojarzenia z utworem "What Dreams May Come" (Między Piekłem a Niebem) [1998] z Robin'em Williams'em w roli głównej, jak już ktoś napomknął o tym ze dwa czy trzy tematy wcześniej, bo podobieństwa są widoczne na pierwszy rzut oka chociaż tylko ograniczają się do sfery metafizyczno-bajkowej ujętej w "Nostalgii Anioła". Jednak ten wątek w "Nostalgii..." nawet nie jest bladym odbiciem tego co przedstawiono w "Między Piekłem a Niebem" tym bardziej iż tam stanowił on w zasadzie główną oś całego utworu, a tutaj został wciśnięty jako wypełniacz pomiędzy miałko skonstruowaną historię i w zasadzie niczego do filmu nie wnosi poza dodatkowymi minutami.
PS2
Na wyróżnienie z mej strony zasługuje Saoirse Ronan bo mimo młodego wieku i jeszcze dość nikłego doświadczenia scenicznego poradziła sobie ze swa rolą całkiem zgrabnie, a może nawet lepiej. Ale jak wspominałem na początku krawiec kraje jak mu materii staje. @:-)
Chociaż już rok wcześniej bardzo dobrze wypadła w filmie "City of Ember" (Miasto Cienia) [2008], no ale i cały film był generalnie o niego lepszy w mym mniemaniu od "Nostalgii Anioła".
WIELKA SZKODA BO POTENCJAŁ W TYM UTWORZE TKWIŁ ZNACZNY.!!!
I nie jest dla mnie żadnym usprawiedliwieniem to, iż to była adaptacja literackiego pierwowzoru. Bo jeżeli była w miarę jemu wierna i trzymała klimat powieści to oznacza dla mnie tylko tyle, że zarówno film jak i jego pierwowzór są po prostu SŁABE.
PS ostatnie (bo zapomniałem poruszyć tę kwestię)
Już sama realizacja w tej początkowej, obiecującej fazie jest dla mnie dość naciągana, chociaż całkowicie do wybaczenia gdyby losy filmu potoczyły takim torami jak proponowałem w pierwotnej wypowiedzi. Zboczony degenerat przygotowuje "bunkier" @:-) na środku ogromnego ścierniska, kilkanaście metrów od zabudowań mieszkalnych i jeszcze bliżej szkoły, kopie szpadelkiem jamę o rozmiarach małego pokoiku, szaluje ją (bo inaczej wszystko by się zawaliło, zadasza, wyposaża i zamaskowuje, "odparowuje" lub w inny sposób dezintegruje góry wydobytej ziemi i nikt a nikt tego nie zauważa. Już nie mówię że zaraz miałby go brać za mordercę zanim jeszcze popełniono czyn, ale o nieba!!! coś takiego zwróciłoby co najmniej uwagę połowy miasteczka czy też wioski (mniejsza o to jak nazwać tę lokalizację). Nawet gdyby założyć, że wykonywał te wszelkie czynności w nocy to po pierwsze nijak by się nie wyrobił w ciągu jednej (a na rozgrzebany teren natychmiast zwrócono by uwagę następnego dnia bo jak pokazano na filmie to była stała trasa powrotów dzieciarni do domu ze szkoły i nawet ścieżka tam była chyba wydeptana), a na dodatek nie mógł tego wykonywać w zupełnych ciemnościach bo jeszcze by sobie przybił nie napiszę co do szalunków @:-), a światło w środku nocy na otwartym, nagim polu takoż samo przyciągnęłoby uwagę postronnych. Z reszta to samo się tyczy usuwania śladów po zbrodni!! Już nie piszę o tym, że "pozbycie się zwłok" zajmuje ileś czasu i nie robi się tego raczej w świetle dnia jednak nie można czekać do świtu bo wszystko raczej by się wydało w takich warunkach jak przedstawiono w filmie, to ważniejsza jest kwestia dezintegracji tegoż "bunkra" - ani czasu ani środków na to niema. Bo choćby skąd w cudowny sposób ponownie pojawiła się ziemia którą wypełniono tę komorę do poziomu gruntu i jeszcze zamaskowano jej ślady (choć nieudolnie) - wywrotka podjechała w środku nocy i ją przywiozła?? @:-)
Ale nie tyle wybaczam co w jakiś sposób rozumiem te w mym mniemaniu jawne błędy i śliskie potraktowanie tematu bo jak widać z całości nie o realizm i zgrabnie opowiedzianą historię w tym utworze chodziło raczej, a o pseudo-bajkowo-metafizyczne wizje. W każdym razie ja osobiście tego nie łykam, a jeśli nawet to na siłę i ze dwa dni będę musiał to odchorowywać (i oby wyłącznie na ubikacji się zakończyło) @:-)@;-)
KONIEC... na dobre @:-)