Jestem fanka Predatora i Obcego - wiec dla mnie ten film to pozycja obowiazkowa. Niestety spodziewalam sie trzymajacego w napieciu widowiska,a zobaczylam parodie. Sam pomysl znosny,ale Ci aktorzy?? Te ich papierowe dialogi niszcza wszystko,co mialo zalazek na fajny klimat...Szeryf przypominal mi zmulonego jak staw Fiodora, goscia,ktory w Scary Movie parodiujacej Znaki gral faceta,ktory przerobil samochodem zone pastora w taco:D Ten sam wyraz twarzy nieskalany mysla. O blondynce, ktora skonczyla jako trofeum na scianie juz nie wspomne...Obcy rozrywał klatkę piersiowa - tu małe alienki wyskakiwały z brzucha jak króliki z kapelusza. Przy czym jakoś obcy nie był niebezpieczną, podstępną istotą, która miała świetnie rozwinięty instynkt drapieżcy - tylko nierozgarniętą , przerośniętą jaszczurką, która dziarsko wchodziła na tor linii pocisków. Najwięcej sympatii pozostało w filmie do samego Predatora - najblizszy pierwowzorowi. Pominę milczeniem fakt,ze zaraz kiedy dostal mms-a od ziomkow zwiastujacego katastrofe, wsiadl w stateczek i pognal na ziemie samotnie ,bez wiekszego przygotowania - zupelnie jak ja wsiadam w auto i jade na zakupy. Zdarza sie. To taki Predatorski Conan Barbarzynca byl...ale i tak w calym tym tle wypadala olsniewajaco.