Bóg stworzył człowieka a człowiek tak chętny do mierzenia się z własnymi fobiami i słabościami dał życie Ksenomorfom oraz Predatorom. I wszystko było by dobrze (bo tak pierwsza jak i druga rasa potrafi zmrozić szpik w kościach), gdyby człowiek w swym szaleństwie nie postanowił tych bytów umieścić razem na kinowym ekranie. Generalnie fakt połączenia tych uniwersów był dość ciekawym pomysłem i doskonale sprawdził się w przypadku komiksów i gier komputerowych co zatem zawiodło dlaczego film o takim potencjale potrafił równocześnie ten potencjał zupełnie obrócić w perzynę. Nie oszukując nikogo i będąc zupełnie szczerym wobec siebie odpowiem, zawiodło wszystko a przynajmniej prawie wszystko. Zacznijmy od fabuły to co razi na pierwszy rzut oka rasowego fana to nieudolna próba nadania temu filmowi palmy prequela do Seri Alien. Widzimy początki korporacji Weiland Yutani której korzenie mają rzekomo wyrastać z konfliktu Predatorów z Obcymi ( aż dziw bierze że porucznik Ripley nic nie wie o obcych w pierwszej części właściwej Sagi przecież to już niemalże rdzenny ziemski gatunek), fakt że koncepcja spopularyzowana przez autorów znalazła grono odbiorców któż z nas nie słyszał ze protoplastą robotów serii Bishop Jest Charles Bishop Weyland. Zostawmy korporacje i androidy o ile pierwsza cześć jeszcze jakoś się kleiła jeszcze byłem w stanie łyknąć piramidę pod lodem to tu Ksenomorfy biegające po małym miasteczku w USA wzbudzają jedynie uśmiech politowania ( fabuła gorsza już tylko w filmie Alien vs Hunter) Kolejna sprawa to gra aktorska szeryf, laska miejscowy rozrabiaka i facet z przeszłością jakoś do mnie nie przemawiają brak w nich emocji życia ikry i polotu ( daleko im do charyzmatycznych symboli świata SF jakie wykreowali Schwarzenegger i Weaver). Wygład samych bestii poczatkowo oceniałem In plus animacja ksenomorfa stoi na poziomie nie odbiegającym od dzisiejszych standardów komputerowej animatroniki potworki robią na ekranie to o czym Panowie Skott i Cameron mogli tylko pomarzyć początkowe pozytywne wrażenie całkowicie zepsuł jednak predalien nie podobała mi się jego kreacja i o zgrozo pomysł żeby składał jaja paszczą. O ile Panu Cameronowu sprytnie udało się przemycić na ekran większą ilość obcych tak by potwory nie zostały zbytnio strywializowane i nie utraciły przy tym dozy swojej tajemniczości, to tu ksenomorf znaczy mniej wiecej tyle co ork we władcy pierścieni zwykłe słabe liczne mieso armatnie. Dźwięk jakiś tam był muzyka chyba też ale będę szczery nie pamiętam jaka co przemawia raczej za miernym poziomem tych aspektów filmu. Tak więc zamiast oglądać jak predator gania się po mieście z Obcym zdecydowanie polecam bardziej zapoznać się klasyczną sagą Aliens i sagą Predator. I jeszcze na zakończenie czy jestem za tworzeniem kontynuacji tej serii zdecydowanie tak milo jest mieć świadomość że coś się dzieje w tym ciekawym uniwersum czekamy w prawdzie na 3 część predatora ale na Obcego 5 raczej nie mamy an razie co liczyć. Po tym co widziałem w AVP 2 sądze ze gorzej być nie może filmy z tej serii powinny być już tylko lepsze Obym się nie pomylił i oby do ekipy twórców w przyszłości nie dołączył Rob Zombie. Słabiutko 5/10
A ja jestem przeciwny tworzeniu kolejnych części, bo one niszczą uniwersum Obcego. Zwykły dron (to, że był z predatora nie czyni z niego czegoś bardziej rozwiniętego, jest ew. silniejszy) który zapładnia?! No kurwa mać, za przeproszeniem! Jestem ciekawy co dorzucą w części trzeciej. Może facehuggery, które są w stanie złorzyć embriona w kilku ludziach. Albo nie, może teraz pogwałcą Predatora (o ile Rodriguez ze swoim nowym Predem tego nie zrobi). Nie zdziwę się jeżeli teraz przyleci kobieta Predator, z wielkim biustem, aby koniobijcy mogli się zadowlić.
Póki tymi filmami nie zajmie się ktoś odpowiedni nie powinni się tego w ogóle tykać.