PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=254139}

Odległa błękitna planeta

The Wild Blue Yonder
2005
6,4 837  ocen
6,4 10 1 837
Odległa błękitna planeta
powrót do forum filmu Odległa błękitna planeta

DAWNO, żeby nie powiedzieć NIGDY żaden film mnie tak nie wkurzył niesamowicie. widziany na festiwalu w Krakowie, doprowadził do takiego stanu polowe kina, walczylam ze soba zeby sasiadce nie przysolic, po proatu nosilo mnie :/ a wszystko przez ta okropna muzyke. sielsko-anielsko, ladne surrealistyczne zdjecia, a muzyka wwiercala sie w mozg tysiacem piskow i zgrzytow, brr. mam nadzieje ze taki byl zmaiar rezysera, bo jak to przypadkiem to juz go nie lubie.

ostatni_przyjazny_dom

film faktycznie adresowany do bardzo wyrobionego odbiorcy, który potrafi np skojarzyć, że dobór muzyki był nieprzypadkowy. np. te chóry i podniosłe tony nadają dokumentalnym zdjęciom NASA jakiś wymiar niemal religijny. tysiąca pisków i zgrzytów nie skomentuję bo ich się nie doszukałem (a filmik nagrałem sobie z BBC 5 więc mogłem go sobie z przyjemnośią powtórzyć). w każdym razie gwarantuję, że nie o to chodziło żeby było dziwnie i niezrozumiale:)

ocenił(a) film na 4
ostatni_przyjazny_dom

Rozumiem Cię doskonale. Ja nie mogłem obejrzeć filmu do końca- dawno nie czułem podobnej irytacji. Nie chodzi o muzykę, lecz o sposób, w jaki Herzog potraktował widza. "Ja jestem mistrzem, mam zasłużoną pozycję, od dawna wypinam się na odbiorcę, zresztą, znajdą się i tacy, którzy wpadną w bezkrytyczny zachwyt; dorobią otoczkę, znajdą ideę i wszystko będzie cacy..."- nie ze mną takie numery, Panie Herzog.

marlon3brando

Ale właśnie o brak idei Herzogowi chodzi!!! Reżyser pokazuje galaktyczną pustkę - a dzięki muzyce nadającej filmowi religijny wymiar - zdaje się podważać pewne idee i racje. "Odmitologizuje" jednym słowem naszą egzystencję.

marlon3brando

Ale właśnie o brak idei Herzogowi chodzi!!! Reżyser pokazuje galaktyczną pustkę - a dzięki muzyce nadającej filmowi religijny wymiar - zdaje się podważać pewne idee i racje. "Odmitologizuje" jednym słowem naszą egzystencję.

ocenił(a) film na 7
nathan_adler

nie szarżujmy-nie nadawałbym temu filmowi religijnego znaczenia, ot ciekawostka do obszernej filmografi jednego z moich ulubionych reżyserów. Ciekawy dokument. Moim zdaniem muzyka była kapitalnie dobrana i bardzo mi pasowała do tych podwodnych obrazów. Podróż pod zamarznięte niebo. Końcówka naprawdę urzeka (przypominała mi trochę "Szklane Serce").

ocenił(a) film na 4
duraq

Poza świetnymi zdjęciami i muzyką nic mnie w tym filmie niestety nie ruszyło.

ocenił(a) film na 4
ScarlettElvie

Bardzo lubie Herzoga, ale tutaj musze sie z Wami zgodzic. Dla mnie to jeden z najslabszych filmow Niemca. Nie dziwie sie juz, ze po kilku swietnych produkcjach w latach 70-tych i 80-tych potem na dlugo o Herzogu zapomniano, skoro tworzyl cos takiego. Na szczescie w ostatnich latach stary mistrz jakby zaczal wracac do formy.

ocenił(a) film na 4
duraq

duraq: mówisz dokument. To niedopuszczalny brak precyzji! Jest to film s-f w konwencji dokumentu.
Herzog oczarował mnie "Spotkaniami na krańcach świata". Postanowiłem poznać lepiej twórczość tego reżysera ale niestety na razie nie znajduję tego co w "Spotkaniach..". Owszem, widać rękę Herzoga ale "Cerro Torre" i "Odległa.." nie są takie dopracowane, porywające jak film o którym wspominałem. Nie ma tak dobrego wyważenia wszystkich czynników składających się na idealny film. Myślałem że Herzog stanie się jednym z moich ulubionych twórców ale niestety na razie nie mogę tego powiedzieć. Póki co się nie zniechęcam ;)

ocenił(a) film na 7
Kuna

Prawda, na swoją obronę mam to, że post jest sprzed czterech lat :-). Na obronę "Odległej..." mam to, że ciągle dobrze pamiętam ten film. U Herzoga często więcej jest "konwencji" niż dokumentu (chociażby "Rekolekcje...", "Biały Diament"). Na szczęście czy nieszczęście? Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Kuna

"mówisz dokument. To niedopuszczalny brak precyzji! Jest to film s-f w konwencji dokumentu."

Jak dla mnie to w ogóle nie ma sensu. Dlaczego nie dokument? To jest przecież 1000000% dokument, powiedziałbym nawet, że autokrytyczny dokument. Te wypowiedzi znawcy od tuneli czasowych to przecież 100% szydera z tego co można zobaczyć na Discovery. Dodatkowo nie ma tu jako takich bohaterów, jedynie obcy o którym niewiele wiemy, bo nie mówi o sobie tylko o tym o czym jest film.

Czepiacie się muzyki, piszecie, że "Spotkania..." są lepsze.... moim zdaniem ten film jest wybitnie ciężki, przygnębiający, przytłaczający a te określenia są nieodzowne twórczości Herzoga. Spróbujcie obejrzeć Serce ze szkła, gdzie Herzog hipnotyzował aktorów, to jest dopiero irytujące! Dla mnie tylko on mógł zrobić taki film, zresztą świetnie polemizuje z Lessons of a darkness, które też w swojej konwencji jest tak śmiałe, że aż niemal niemożliwe w odbiorze.