Nie wiem co w tym filmie było zabawnego ale irytujący na pewno był Adam Sandler i scenariusz, który w pewnym momencie się skończył i twórcy improwizowali na zasadzie: jakoś to będzie. Niestety nie było. Jedynie Buscemi trzyma przy ekranie, o reszcie można zapomnieć. Kto szuka naprawdę dobrego filmu o rock and rollu powinien zobaczyć "Detroit Rock City" ten trzeba zapomnieć. Szkoda, że Lemmy i Steve Buscemi brali w tym udział. Zmarnowali czas i talent.