Mimo, że z happyendem to nadal prawdziwy. Mimo, że dialogi muśnięte Tarantinem i tak oryginalny. Po za tym : bezpretensjonalny, szczery, dobrze zagrany...ironiczny( świetne sceny w domu rodzinnym Billa, świetnie oddające atmosferę połamanych relacji, tak trochę przypominają mi sceny z naszego rodzimego "Dnia Świra")
Fizjonomia Gallo moim zdaniem idealnie pasuje do tego typu kreacji aktorskich, tzn. lekko porąbanych chłopaków z problemami ( pamiętam go jeszcze z roli strażnika psychopaty w "Domu dusz"...zmroził mnie na tyle, że go mocno zapamiętałam)
Wesoła scena z streaptise clubu pokazująca "co by było gdyby";)
...I oczywiście urocza Christina w brokatowych pantofelkach:)