HHmm... jeżeli miałabym wskazać najlepszą rolę Ricci to właśnie w tym obrazie (oczywiście zaraz po kreacji Wednesday Addams). Ta aktorka, do tej pory (i w tym co widziałam), gra bardzo szablonowo, nieźle, lecz wciąż jest taka sama, słodka do bólu ...a właśnie tutaj, kiedy jest niczym cukierek ma najwięcej uroku i to nie tak przesłodzonego jak zazwyczaj. Może to przez odgarnianie włosów jak mała dziewczynka czy smutny wyraz twarzy...jest wspaniała! Tak samo film- po uderzeniu w ton poważny, dołujący, koniec jest perfekcyjny- wizja śmierci zmusza do prośby o przebaczenie, skłania do przeprosin...lecz kiedy bohater rezygnuje z wcielenia pomysłu w życie znów staje się sobą (przynajmniej w relacjach z przyjacielem)..;)