Podobno była szansa na to. Czytałem w biografii Catherine Deneuve że w swoim czasie otrzymała propozycję roli w filmie którą zagrała Romy Schneider. Niestety, inne zobowiązania kazały jej(czy raczej jej agentowi) propozycję odrzucić.
Zastanawiam się co by to było gdyby to Deneuve zagrała w tym filmie. No i może nie tylko w tym... Może stałaby się muzą Sauteta jak Schneider.
W każdym razie lepiej jak Schneider w "Okruchach życia" by nie zagrała. To chyba niemożliwe. Ale może zagrałaby równie dobrze.
W ogóle uważam że Catherine Deneuve świetnie by pasowała do filmów Sauteta. W tych eleganckich, znakomicie opowiedzianych i zagranych filmach byłaby znakomita. To oczywiście moja subiektywna ocena. Aż dziw że tych dwoje nigdy się nie zetknęło na planie(mam na myśli filmy w reżyserii Sauteta bo jest jakiś film gdzie Deneuve gra a Sautet jest scenarzystą).
Nie-e. Deneuve zawsze był strasznie statyczna. Dobra aktorka, ale dosyć jednowymiarowa, zimna, acz wyględna. Co nie znaczy, że źle się prezentuje na ekranie.
Nie widzę Deneuve w roli prostytutki, którą zagrała Schneider w Maxie i ferajnie. Ok, zagrała prostytutkę w Piękności dnia, ale to zupełnie różne role. Schneider ma w sobie coś melancholijnego, co zawsze mnie urzeka w postaciach przez nią granych (najbardziej chyba w Najważniejsze to kochać Żuławskiego, majstersztyk). Zaś co do Okruchów życia to jeszcze nie widziałam filmu w całości, jedynie fragmenty... ale nie, wciąż nie widzę w nim Deneuve.
Zgadzam się z przedmówcami - Denevue nie można odmówić talentu i urody, ale Schneider bardziej pasowała do filmów Sauteta. Była bardziej enigmatyczna, melancholijna i promienna zarazem, nie można od niej oderwać oczu. A w "Okruchach życia" jest po prostu przepiękna i gra znakomicie.
Nie słyszałam o tym choc czytałam po kilka biografii obu aktorek.....Byłoby...inaczej, Catherine jest piękna, zdolna....i zimna, Romy była ciepła, wrażliwa...wspaniała! Idealny wybór.