Filmu nie oglądałem, ale przeczytałem wystarczająco dużo o Bielskich, żeby wystawić taką ocenę. Film jest kłamstwem historycznym i w najmniejszym stopniu nie jest wart obejrzenia.
Przykład z Biblia i Mojżeszem budujący! Ale co ma wspólnego Bóg i złoty cielec do drążenia, wątpliwości, stawiania pytań, dywagowania na forum filmowym na temat filmu, historii, biografii, języka? Moim zdaniem, nic, niestety. Stawianie pytań i naświetlanie zagadnienia z różnych punktów widzenia to zasadnicze prawo dyskutantów. Nie zabronisz tego nikogo zrzucając mu złotego cielca na łeb.
To była przenośnie do zaistniałej sytuacji. :)
Użytkownik napisał: "Wątpienie i ciekawość są oznakami myślenia - a ty jesteś dumny z pielęgnowania swojej ignorancji."
A ja twierdzę, że wątpienie i ciekawość, z żadnych stron nie są oznakami myślenia. Zgadzam się, że są elementami dyskusji i rzadko się zdarza by ich zabrakło ale w żadnym wypadku nie stanowią wyznacznik inteligencji rozmówców.
Czy jeżeli w coś nie wątpię bądź nie jestem czegoś ciekaw to znaczy, że jestem idiotom?
Takiemu właśnie postrzeganiu tych słów się sprzeciwiam . :)
A przykład z Biblii miał umocnić moje słowa i myśl, że wątpienie nie jest nie zbędne by być człowiekiem myślącym.
Taka postawa jest po prostu IDIOTYZMEM!!! Rozumiem, że komuś może się nie podobać film, i ten ktoś nawet niema zamiaru go oglądać, ale to nie powód, żeby dawać filmowi 1/10! Taki film się ignoruje i traktuje go jak gdyby nigdy nie istniał!
nie tyle idiotyzmem co zwyczajną ignorancją. też nie rozumiem postawy tego człowiekia, który daje filmowi 1/10 "dla zasady" (wg której wcale filmu nie musi obejrzeć aby ocenić). zachowanie takiego człowieka świadczy o jego zuchwalstwie (głupocie?).
i gdzie tu pisze, że to film historyczny (taki gatunek zobowiązuje do nawiąznia do historii, lecz nie koniecznie do wiernego jej oddania)? ja przeczytałam, że jest to film z gatunków DRAMAT/WOJENNY.
zastanawiam się nad tym czy film można zdyskfalifikować wyłącznie dlatego, że mija się z prawdą. czy to świadczy, że jest słaby lub źle nakręcony?
niska ocena tego filmu na filmwebie o niczym nie świadczy, jeśli niektórzy, nieodpowiedzialni oraz leniwi(?) użytkownicy oceniają obraz, którego nawet nie obejrzeli...
Oj... Za nim obrzucisz kogoś inwektywami to lepiej się zastanów. Również nie identyfikuje się z zachowaniem autora tematu acz rozumiem go. Każdy człowiek ma jakiś kodeks moralny. A dla niego 'kłamstwo' nie mieści się w jego życiowych wartościach i należy je tępić. Pomyślałeś o tym w ten sposób? Więc za nim zaczniesz szykanować autora słowami: zuchwalstwo, głupota, ignorancja - pomyśl. Uświadom sobie, że inni ludzie mogą mieć inne zdanie niż Ty na określone tematy i to nie jest powód by ich obrażać. Bo takie słowa jak ignorancja czy zuchwalstwo z pewnością mają wydźwięk pejoratywny.
Co do reszty Twojej wypowiedzi...
"taki gatunek zobowiązuje do nawiąznia do historii, lecz nie koniecznie do wiernego jej oddania"
Wiesz jak to się nazywa? Nie wierne odzwierciedlenie historii. Przekłamanie. A do tego by historię przekłamywać (pisać na nowo - jak kto woli :) ), żaden gatunek uprawnień niema. Basta.
"i gdzie tu pisze, że to film historyczny"
Na początku. :) "True story".
Co do samego warsztatu filmu...
Trochę filmów w życiu obejrzałem i z całą stanowczością twierdzę, że jest to produkcja co najwyżej przeciętna. Mówię tu tylko i wyłącznie o warsztacie pomijając fabułę.
PS. Izak - Czy Twój nick to Twoje imię? Nie potraktuj tego pytania jako próba ataku na Ciebie. Jestem po prostu ciekaw... :)
Pozdrawiam i życzę udanego wieczoru. :)
Jeśli ktos uwaza, ze film jest nieporozumieniem to jest to równoznaczne z oceną 1/10. Taka jest skala w serwisie filmweb.
Niska oceny informuje potencjalnego widza, ze z filmem jest coś nie tak. Mozna sobie wyobrazic dwie scenki:
Pierwsza:
- idziemy do kina?
- a na co?
- jakis nowy wojeny film jest, "opór"
- to zobacz na filmwebie jaka ma ocene
- 9/10
- to idziemy
Druga:
- idziemy do kina?
- a na co?
- jakis nowy wojeny film jest, "opór"
- to zobacz na filmwebie jaka ma ocene
- 5/10
- a komentarze?
- zobacze... (po chwili) ty, to jakas żydowska propaganda...
- nie idziemy, szkoda kasy na kłamstwa
wiec 1/10 :D
hehe
pozdrawiam
Bardzo fajne przykłady podałeś. :)
Ja miałem zamiar wybrać się na "W cieniu chwały" ale po tym jak obejrzałem w 'Kinomaniaku', że jest to kicz jakich wiele to zmieniłem swój zamiar dochodząc do wniosku, że szkoda kaski na film jakich pełno w koło. ;)
Nie ogladalem filmu i nie zamierzam. Oceniam na 1/10. Dla zasady. Niech sie nim w Izraelu podniecaja, dla mnie to scierwo...
Oj Hauser...przecież uzasadnił. ;)
Ścierwo to ścierwo - nic dodać nic ująć. :)
Mogę podać przykład z życia ale byłoby to wulgarne więc proszę nie zmuszaj mnie do tego. ;)
Przecież mówię: fajna zasada. Należy ja rozszerzyć na wszystko, o czym nie ma sie pojęcia. "Ścierwem" jest wszystko, o czym mamy negatywną opinię. Proste.
Ścierwem to można nazwać Twoje myślenie i podejście do tematu, więc nie wychylaj się !!!
Oj... skąd w Tobie tyle jadu?
Brak argumentów i jedyna myśl, żeby komuś dowalić...
Zastanów się nad sobą. Później napisz... Nie wypada tak robić z siebie forumowego 'trolla'.
Trolem to chyba Ty jesteś !!! Brak argumentow ? Argumentem jest to ze ogladalem ten film i to wystarczy. A ty pozjadales wszystkie rozumy i czepiasz sie kazdego i trola to ty z siebie zrobiles piszac te wszystkie bzdury !
Naprawdę Twoim jedynym argumentem jest to, że oglądałeś film?
Coś kruchy ten argument... Bo ja też go oglądałem. :)
'piszac te wszystkie bzdury' - Stać Cię na dwa przykłady? Bo jeden to chyba trochę za mało jak na liczbę mnogą...
Z przyjemnością wysłucham co tak zacny użytkownik jak Ty ma mi do zarzucenia. :) Może dowiem się coś nowego... xD Chociaż nie sądzę... Hauser mnie 'wałkował' przez jakieś 150 postów. ;)
No ale... Przeczytam z przyjemnością. :)
Ja nie potrzebuje argumentow innych ! Wystarczy ze ogladalem film i ocenilem go na 10 ! No tak bo dla Ciebie argumentem jest historia :) :) Smieszny jestes w tym co piszesz :) Ogladales no prosze :) to chyba twoj jedyny plus :) bo niektorzy nie ogladali wogole oceniajac go nisko. Myslisz ze ja bede z toba wiecznie pisal na ten temat i sie powtarzal ? :) Szkoda mi czasu na ciebie bo nie dorosles jeszcze do tego filmu i by ze mna na ten temat rozmawiac :) :) Zakonczylem z toba rozmowe i stawiam kropke .
Ps . Filmy w ulubionych ktore masz to prawie same gnioty wiec nie dziwie sie ze oceniasz tak ten film.
'Szkoda mi czasu na ciebie bo nie dorosles jeszcze do tego filmu i by ze mna na ten temat rozmawiac :)'
Nie dorosłem do tego filmu? Oświeć mnie...
Masz rację. Dezercja jest Twoim jedynym ratunkiem. Na polu dyskusji merytorycznej nie byłbyś w stanie walczyć. :)
PS. Mamusia Ci nie powiedziała, że o gustach się nie dyskutuje? Widać brak Ci wychowania...
"Oswiec mnie"? Az takim prostakiem jestes ? Moze jeszcze ten film ci przetlumaczyc ? Wiesz o twoim gustach [a raczej bezguscie :)]co do filmow to nie tylko ja mam takie zdanie - z/w :) :)
Człowieku... Ty masz jakieś zaburzenia psychologiczne a pojęcie 'kultura' jest Ci obce.
O gustach się nie dyskutuje, ale z ocenionych przez Ciebie filmów wynika, iż nie masz zielonego pojęcia na temat filmów a starasz się grać kogoś zupełnie innego.
Ty nawet nie rozumiesz tego co piszę...
Powinieneś dorosnąć... Choć zawód 'zawodowego idioty' jest na tym forum w modzie. ;)
Tak więc nie tylko Ty to swoje śmieszne zdanko miej. ;)
@hauzer...
Nie ćpałeś, nie wiesz jak to jest... wiec oceniasz że to złe.
1/10 słuszną oceną :)
Beznadziejne porównanie. Bo w przypadku narkotyków, wiadomo, jakie są konsekwencje.
A film? Aby ocenić jego walory czy słabosci, trzeba najpierw go poznać. Jeśli go nie znasz, opierasz sie tylko na pogłoskach, plotkach, opinach, ktorych nie jestes w stanie ani potwierdzic, ani im zaprzeczyc. I tyle.
@Hauser - 'opierasz sie tylko na pogłoskach, plotkach, opinach'
Oj... prawie całe nasze życie jest na nich oparte. Widziałeś Boga? To dlaczego w Niego wierzysz? Widać, są pewne elementy które przyjmujemy do siebie bez dyskusji. To wszystko zależy od naszego światopoglądu. Bo są przecież ludzie którzy w Niego nie wierzą...
Może porównanie trochę, niestosowne ale wydaje mi się, że trafne. :)
PS. Zjadłeś 'i' w słowie opiniach. :)
Kompletnie nietrafione to zestawienie filmu z Bogiem.... serio.
Wiara w Boga zawsze jest wiarą i nie może być inaczej. Istnienia Boga niepodobna udowodnić za pomocą racjonalnych dociekań. W przypadku filmu rzecz przedstawia sie odmiennie, bo tu ISTNIEJĄ obiektywne, rzeczowe i formalne parametry do oceny wartości kina. Można ocenić walory filmu, ale musi zaistnieć warunek podstawowy; trzeba ten film obejrzeć. Bez tego ani rusz.
PS. Jesteś w stanie napisać jakiś post bez tego boleściwego "oj"...? Wygląda to na jakieś natręctwo.
OJ Hauser Hauser. ;)
Zły dzień miałeś?
'Kompletnie nietrafione to zestawienie filmu z Bogiem'
Serio serio? :)
Widzę, że zagubiłeś się w temacie. Zobacz sobie czego dotyczyło to porównanie... Zgadza się. :) Dotyczyło ono osoby która filmu nie widziała a opiera się na pogłoskach. Twój post właśnie legł w gruzach.
Sam widzisz, że być może kreuje ona swoje zdanie na podstawie tego co jest napisane na tym forum i wiary w to, iż jest to prawdziwe. Tak więc nie widzę sensu odnosić tego do realiów filmu. Nikt tu nie mówi o ocenie warsztatu. Bo dla nie których są rzeczy ważniejsze niż piękne efekty i scenografia. Liczy się scenariusz. Ja zaliczam się do takich osób. Może nie tak radykalnie jak autor tematu ale dobrze nakręconego chłamu nie trawię. Uszanuj to.
PS. Jesteś w stanie napisać jeden post bez pejoratywnych uwag pod moim adresem? ;) Czy jest to dla Ciebie a wykonalne...
"Twój post legł w gruzach" ?
Porównanie wiary w Boga z wiarą w opinię innych na temat filmu to czysty absurd. Jeśli go nie widzisz, co zrobić. "Serio, serio" :))
A film to fabuła, oczywiście, ale tez strona warsztatowo-formalna. Nie trzeba być znawcą kina, żeby to wiedzieć.
Hauser. Bóg posłużył jako przykład. Miej no chłopie trochę wyobraźni. :)
W końcu jesteś Polakiem... :) Chodzi o samo pojęcie wiary. Że choć nie możemy czegoś udowodnić to i tak w to wierzymy - dla zasady, z przekonania, bo wszyscy wierzą, bo ktoś mówi, że widział, powodów jest mnóstwo. Patrz trochę bardziej horyzontalnie, bo pojmujesz nie które porównania zbyt dosłownie... a to duży krok do płytkości.
A dalsza część Twojej wypowiedzi jest jawnym idiotyzmem i Ty jako osoba inteligenta dobrze o tym wiesz. :)
odpowiem tu, bo sie wymieszają posty
Hauser:
"Wiara w Boga zawsze jest wiarą i nie może być inaczej. Istnienia Boga niepodobna udowodnić za pomocą racjonalnych dociekań. W przypadku filmu rzecz przedstawia sie odmiennie, bo tu ISTNIEJĄ obiektywne, rzeczowe i formalne parametry do oceny wartości kina."
1. Pierwsze zdanie jest nielogiczne. Raz ze wiara z Bogiem nic wpolnego nie ma, bo to pewnosc, przeświadczenie
2. Mozna znalezc kilka dowodów na istnienie Boga. I to formalnych. Np. jest dowód, ze Bog (istota boska) stworzyła świat, bo wszelkie organizmy na ziemi nie moglyby stworzyc same jezyka programowania genetycznego.
Moj przykład z jajkami jest mniej abstrakcyjny ;) [patrz nizej]
1. Wiara z Bogiem nie ma nic wspólnego? Ale zabawne. Idz do swojego proboszcza i zaserwuj mu swoje mądrosci... ;)) Pierwszy raz spotykam sie ze stwierdzeniem, że wiara nie ma racji bytu w kontekscie religiii Boga.
2. Gdyby nie było wiary, tylko pewnosc, nie byloby możliwosci niewiary, a jak wiadomo, sa ludzie, ktorzy w Boga nie wierzą lub tez ich wiara jest inna od Twojej. Ktory Bóg jest prawdziwy? Twój, muzułmanów, a może hinduistów?
to sie uśmiałem.
Znowu nie rozumiesz co ludzie piszą, czytaj moze kilka razy. Pojecie wiary nie ma z Bogiem nic wspolnego tak jak nadzieja, miłość itd.
Wez sobie list do Hebrajczyków: "Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy.
A co w słowniku jest napisane?
"Przekonanie, że coś jest słuszne, prawdziwe, wartościowe. Przeświadczenie o tym co się spełni"
a w słowniku pwn dopisane: "też: przekonanie o istnieniu Boga" (czyli zawezenie do konkretnego przypadku: wiary w Boga)
Kto tu mówił o racji bytu? Wymyślasz cos sobie... A kontekst religii Boga - co to za pojecie? "religia Boga" ty chyba nie wiesz co to religia jest. Przecinek sie moze nie wcisnął?
ad 2. No widze, ze jednak nie wiesz co to wiara.
Twierdzisz, ze gdyby wiara była tylko pewnością, to ateisci by nie istnieli? Ateista jest przekonany, ze nie ma Boga. Jest też jeszcze niepewność. Gdyby zas nie było wiary, to wszyscy by nie wierzyli (bo nie da sie wierzyc), wiec owszem wtedy nie ma możliwości... wierzyć.
Wiara innych moze byc albo mniejsza, albo wieksza. Co do Boga. Bóg jest, "jest ktory jest".
Napisałeś: " wiara z Bogiem nic wpolnego nie ma, bo to pewnosc, przeświadczenie..." Dosłownie tak.
To jeszcze raz odnieś się do własnych słów: wiara ma coś wspólnego z Bogiem, czy nie ma? Bo moim zdaniem, Twoje powyższe zdanie jest absurdalnie bezsensowne i powie Ci to zapewne piewszy proboszcz, którego zapytasz o opinię. Idź na mszę i zastanów się nad słowami: "WIERZĘ w Boga Ojca, Syna Jednorodzonego, itd..."
Ateista jest przekonany, że Boga nie ma. Racja. Zaś katolik jest przekonany, że Bóg jest. Wiara to przekonanie, że coś istnieje (w tym kontekście). Niewiara to przekonanie, że to coś nie istnieje. I tyle. Gdzie tu dowody i pewność? Gdyby istniały dowody na istnienie Bohga, wiara w Niego nie miałaby racji bytu. Ale takich dowodów nie ma. "Jest jeszcze niepewność" - otóż to. I ona jest podstawą do istnienia zarówno wiary, jak i niewiary.
"Co do Boga. Bóg jest, "jest ktory jest".
Serio? Wierzysz w to, czy tak to sobie napisałeś? ;)
"Gdyby zas nie było wiary, to wszyscy by nie wierzyli (bo nie da sie wierzyc), wiec owszem wtedy nie ma możliwości... wierzyć." ?
A tu już kompletnie nie wiem, w którą stronę zboczyła Twoja myśl.
A miłość z Bogiem ma coś wspolnego? (pojecie miłości a nie miłość (do) Boga). Jest wiara (ogolne pojecie) i wiara w Boga (i tu jest tylko jakis zwiazek). Sama wiara nic wspolnego nie ma, bo mozesz wierzyc i w globalne ocieplenie - i gdzie tu Stwórca. Sam piszesz ze wiara to przekonanie ze cos istnieje.
Ostatnio czytalem formalny dowód na instnienie Boga (no przynajmniej na to, ze Bog stworzyl swiat.). pogooglaj ;D
co do pewnosci i przekonania:
pewnosc to niezachwialne przekonanie [PWN], gorzej w drogą strone.
Choć znaczenie ma podobne, to jednak słaba wiara ma sie ni jak do słabej pewność (która albo jest albo nie, a nie np w 90%). Może i z tą pewnością przesadziłem (choc nie ja to wymyslilem, a źródła nie pamietam)
wg KKK "nie wiara to też wiara"
"Serio?" No serio :P nawet jestem niezachwialnie przekonany :D
Co do ostatniego, ja twoj wywód na istnienia wiary ledwo zrozumiałem to sie tez wysil :P Nie zgodzilem sie z tobą, bo uwazam, ze gdyby nie było wiary, to nie ma mozliwosci wierzyc :) a nie (jak napisales) nie wierzyc.
ps. troche offtop z ta wiarą w forum o Oporze. hehe. EOT.
Wiesz co... Motasz i motasz, zamiast napisać wprost - wiara w Boga jest esencją religii. I tyle. Co ma do tego wiara w globalne ocieplenie, czy cokolwiek innego? To Ty sam napisałeś, ze wiara z Bogiem nie ma nic wspólnego. Tak napisałeś? To sam sobie rozgryzaj własne, dziwne koncepcje, ja wysiadam i dziękuję.
Wyobraźni mam na tyle, żeby odrzucać bełkotliwe skojarzenia.
Wiara w Boga ma sie NIJAK do wiary w czyjąś opinię o filmie. Kompletne pomieszanie. Nie mozesz jednego usprawiedliwiać drugim, bo jest to po prostu andron nad andronami. Twoje "patrzenie horyzobtalne" (sic!) cierpi niestety na jakiś paraliż logiczny.
Co jest "idiotyzmem"? To, że flm ma zarówno fabułę jak i formę? Że nie tylko opowieść świadczy o walorach filmu? Zastanów się, zanim napiszesz coś, co świadczy o Twojej kompletnej dezorientacji w omawianej kwestii.
Hauser - I Ty mi zarzucałeś, że się nie umiem przyznać do błędu...
Sam dobrze widzisz jakie głupoty wypisujesz...
Plątasz się w swoich postach jak zagubione dziecko.
Nie rozumiesz co do Ciebie ludzie piszą albo nie chcesz zrozumieć.
'Że nie tylko opowieść świadczy o walorach filmu?'
Czy ja to napisałem? A jakie to walory ma 'Opór' oprócz kontrowersyjnej [najlżejsze chyba słowo] fabuły? Nie wmówisz mi, że jest to produkcja rewelacyjna pod względem czysto warsztatowym. BA! Ona nie jest nawet przeciętna.
Reasumując: 1/10.
Konkretnie: w czym się plączę? Co nazwałeś "idiotyzmem"? Co jest "głupotą"? Gdzie leży mój "błąd"? Czego nie rozumiem? Konkretnie, konkretnie, konkretnie. Poniał?
Bo jeśli piszesz tak nieporadnie, jak piszesz, to niepodobna zorientować się, o co Ci , biedaku, właściwie chodzi?
PS. Odnośnie warsztatu - jeśli mnie pamięć nie myli, ten wątek pojawił się ściśle w kontekście skrajnie negatywnej oceny filmu, dokonanej pzez osobę, która filmu na oczy nie widziała. Czy tak? Toteż moja argumentacja jest dość racjonalna - nie mozna z całą odpowiedzialnością ocenić plusów i minusów obrazu, jeśli zna się go wyłącznie z opowwieści osób trzecich, i jeśli w ocenie bazuje się wyłącznie na stronie fabularnej. Tak proste jest to wszystko, że doprawdy nie wiem, czego nie rozumiesz i z czym właściwie się nie zgadzasz...?
"Wyobraźni mam na tyle, żeby odrzucać bełkotliwe skojarzenia."
Czemu nazywasz zdanie innych 'bełkotliwym'? To dość nie eleganckie nieprawdaż?
"Co jest "idiotyzmem"? To, że flm ma zarówno fabułę jak i formę? Że nie tylko opowieść świadczy o walorach filmu? Zastanów się, zanim napiszesz coś, co świadczy o Twojej kompletnej dezorientacji w omawianej kwestii."
O tutaj masz ten 'idiotyzm'.
Dobrze wiesz o co mi chodziło a zaczynasz zgrywać cwaniaczka. :)
Zdaję sobie sprawę, że film ma zarówno fabułę jak i formę ale dla nie których fabuła odgrywa kluczową rolę.
I jeszcze to piękne podkreślenie na koniec, że dobrze wiesz o co tu chodzi choć wspaniale widać, że się pogubiłeś. :)
'Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść [dalsza część piosenki nie pasuje :)]'
Uuuu... Aleś się zbierał do odpowiedzi. Myślałeś, że umieścisz ją po cichu po kilku dniach i nie zauważę? ;)
Nie udało się.
Bełkotliwe, nie bełkotliwe - Twoje wypowiedzi świadczą o tym, ze masz dość słabe pojecie o tematyce, którą podejmujesz. Groch z kapusta, mydło i powidło polane sosem pomidorowym. Tyle.
Żadnego idiotyzmu dalej nie widzę, tylko oczywistości, które powinny być brane przy recenzowaniu filmu.
"Zdaję sobie sprawę, że film ma zarówno fabułę jak i formę ale dla nie których fabuła odgrywa kluczową rolę."
Tak, dla tych, którzy na filmie znają się średnio, i jedyne o czym mogą pogadać, to fabuła.
Yogi, czas spojrzeć prawdzie w oczy. To, ze jesteś gimnazjalistą ma jednak zasadniczy wpływ na sposób Twojego myślenia (niedojrzały i kwaskowy) i formułowania opinii, zarówno o filmie, jak i innych userach. Niestety. Bo Twój język jest wyrazem zarówno niedostatecznej refleksji logicznej, jak również banalnych wręcz braków stylistyczno-gramatyczno-ortograficznych. I nie piszę tego, żeby Ci dowalić, raczej stwierdzam fakt, jest to po prostu widoczne dla każdego, kto ma jakieś pojęcie o języku polskim.
"'Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść [dalsza część piosenki nie pasuje :)]"
Tak, wiem. Tobie nie pasuje, mi jak najbardziej. To jest ta różnica. Konkretna dość.
Z ćpaniem był przykład obrazujacy tok myślenia (dlaczego można uznać film lub coś innego za złe, bez doswiadczeń na sobie) a nie porównanie filmu z narkomanią.
"Aby ocenić jego walory czy słabosci, trzeba najpierw go poznać."
To ci dam przyklad z jajkiem :D
Ugotowałem kiedyś jajka na miekko, zacząłem jeść..., okazało sie ze sa zepsute dopiero gdy ugryzłem, bo zapachu "starego" jajka już ugotowane nie miało, a wyglądało normalnie.
morał?
Mimo, ze wyglądało ładnie (jak Opór) było niezjadliwe (bo fałszywe jak Opór). Czy to znaczy ze mam je zjeść?
Owszem trzeba najpierw film poznać, ale nie można tylko ograniczyć sie do filmu (np. Into the wild, najpierw obejrzałem, a pozniej poczytałem gdzie to autobus stał ;)). W tym przypadku zacząłem od gazet, pozniej wywiadu z prof. która to ksiazke o Bielskich napisała, konczac na portalach historycznych, zydowskich (jewish.org.pl) itd itp. Filmu wiec już nie musiałem nawet oglądać. Po co mam jeść to jajko? :)
Wracam zmęczony do domu...chce obejrzeć dobry film...a Opór taki właśnie jest...mam w dupie historię, chce obejrzeć tylko dobry film
Jakby Ci puścili film promujący holocaust i nazizm albo gloryfikujący osobę która zabiła Ci całą rodzinę to też byś miał to w dupie? ;)
PS. Jeśli masz w 'dupie historię' to musisz ją mieć na prawdę dużą... :)
Ale to jajko jest jak ten film. Pomyśl zanim coś napiszesz, przeczytaj pare razy jesli nie zrozumiales. Bo wychodzisz na głupka co bierze każde słowo dosłownie i przenosni nie dostrzega - nie pierwszy raz. Tłumaczyc znowu nie zamierzam. Idz ksiazki poczytaj a nie glupie filmy ala Opór ogladasz.
pozdr.
wiecej do dodania nie mam.
Taak... Film jest jak jajko... w zwiazku z tym nie musisz go w ogóle obejrzeć, żeby móc go kompetentnie oceniać... ;)
Dzięki za wyższą szkołę logiki. B. przekonująca lekcja.
Dokładnie tak.
Jak dla kogos warunkiem koniecznym bycia kompetentna osoba oceniającą film jest jego obejrzenie, to niech posadzi przed ekranem przedszkolaków.
Też odnoszę wrażenie, że Twoje argumenty znajdą zrozumienie... głównie u pzedszkolaków.
Zaś uparte dowodzenie, że kompetentnie, najlepiej i najtrafniej oceni film osoba, która go nie widziała, jest istotnie bardzo ciekawym pomysłem. Proponuje podsunąć ten pomysł organizatorom festiwali filmowych i krytykom.
hahaha. Ty chyba nie rozumiesz co to ja mówie. Prostego wnioskowania nie mozesz pojac i odwracasz kota ogonem. Prawie jak kobieca logika. Jak nie (A to B), wiec jak A to nie B. Gdzie ty takie wnioskowanie widzisz.
ja twierdze ze:
nie jest prawdą, ze jeśli osoba nie oglądała to nie jest kompetentna.
A ty z tego (błędnie) wnioskujesz:
jest prawdą, ze jesli nie oglądała to jest kompetentna.
Gdzie sens, gdzie logika. Dla przypomnienia rownazane są: (p to q), (-p lub q), (q lub -p), ( --q lub -p), -q to -p.
Po prostu uważam, ze ocena filmu przez kogoś jest słuszna, wtw gdy osoba ta jest kompetentna :D (i nie musi filmu ogladac bo juz o nim wystarczająco dużo).
Ty wymagasz by osoba ta była kompetentna i obejrzała film. Tylko tym różnią sie te poglądy. A wypisujac brednie jak powyzej nic do dyskusji nie wnosisz.
na koniec wywód :D spór "jak mozna oceniac film nie ogladajac" tyczy sie:
A) słuszna ocena filmu jest wtw gdy osoba jest kompetentna
B) słuszna ocena filmu jest wtw gdy osoba jest kompetentna i oglądała film.
Ci co tu tak bronią filmu twierdzą B, reszta twierdzi A. Zaczynając od A: kompetentna
<=> kompetentna i (oglądała lub nie)
<=> kompetentna i ogladała lub kompetentna i nie oglądała
z pierwszą częscią sie zgadzasz bo to B, a spierasz sie z drugą "kompententa i nie oglądała". A to jest równwazne mojej pierwszej tezie która przekręciłes i dla ktorej był przykład z jajkiem :D.
Nie jest prawdą, ze jeśli nie zjem jajka to nie jestem kompetenty (by je ocenić).
"ja twierdze ze:
nie jest prawdą, ze jeśli osoba nie oglądała to nie jest kompetentna.
A ty z tego (błędnie) wnioskujesz:
jest prawdą, ze jesli nie oglądała to jest kompetentna." ?
Bzdura. Nie oglądała, nie ma prawa wysuwać wiążących ocen na temat filmu.
Oglądała - ma prawo do takich wniosków. A na ile będą trafne, to już inna para kaloszy.
Reasumując: tylko obejrzenie filmu daje Ci podstawę do jego oceniania.
"Po prostu uważam, ze ocena filmu przez kogoś jest słuszna, wtw gdy osoba ta jest kompetentna :D (i nie musi filmu ogladac bo juz o nim wystarczająco dużo). " ?
Kino to obraz. Kino to fabuła. Kino to forma. Nie widziałeś obrazu, nie poznałeś formy, nie widziałeś gry aktorów, scenografii, nie znasz dialogów.... Mimo to czujesz się osoba kompetentną do stawiania sadów i wydawania opinii. Dla mnie taka postawa to totalne nieporozumienie.
Skąd wiesz "dostatecznie dużo"? Bo przeczytałeś jakie recenzje, opinie na forum. To wystarczające, żeby wyrobić sobie pewne zdanie o filmie na własny użytek , ale za mało, aby być wiarygodnym w jego ocenie.
Jedz sobie swojej jajeczka, albo nie jedz. Z filmem to wspólnego wiele nie ma. Dlatego, ze zepsute jajko rozpoznajesz węchem. Nie musisz więc go jeść, sprawa skończona. Ale żeby ocenić "zepsuty" film, musisz go obejrzeć, bo inaczej nijak nie będziesz wiedział, co konkretnie jest w nim zepsute, a co mimo wszystko zepsutym nie jest.
Skąd wiesz, że "Okup" jest zepsutym, zgniłym jajem, które do niczego się nie nadaje?
nei bzdura tylko takie wnioski wyciagnales z moich wypowiedzi. Logiki nie znasz.
Nie jakies recenzje i opinie na forum. Tylko
- wywiad z rezyserem
- wywiad z Bielskimi
- wywiad z prof. co ksiazke napisala, na ktorej sie bazowano
- artykuly w gazetach "RZ", "Polityka", "NCzas!"
- artykuly/opinie historykow o Nalibokach.
i to mi wystarczyło by nie isc do kina, nie placic za bilet i uznac ten film za nieporozumienie (czyli w skali filmweb to jest 1 !!!).
Zakłamanie jest wystarczające do takiej oceny. Bo ładne obrazki, ciekawa muzyka itd itp jej nie wybielą.
ps jaki "Okup"?
pozdr.
ja ciebie nie przekonam, ty mnie nie. Ja rozumiem twoją argumentacje, a ty moją chyba nie.
EOT