to tyle jesli chodzi o historie,gra aktorska warta pochwaly
ty głupi dałnie, przecież bielski współpracował z NKWD walcząc z polską partyzantką, chlał i miał harem w którym kobiety ze swojego obozu zmuszał do wiadomo czego. mordował nawet żydów, którzy ośmielili się mu przeciwstawić. A ty głupi pajacu uwierzyłeś w ten film. Co ty pierniczysz, więc komuś można kłamać w filmie bo jakieś siedzenie. Dobrze się czujesz
Dodam, że nawet Panu Craig - człowiekowi jednej miny, ta mina pasowała w tym filmie nawet :)
Nazwanie Craiga "człowiekiem jednej miny" to niebotyczne nadużycie. Nie wiem ile filmów z nim widziałeś ale to znakomity aktor, mający na koncie wiele różnorodnych ról: geja, handlarza narkotyków, poety, schizofrenika, itp. Był nagradzany i wielokrotnie nominowany do różnych nagród, głównie w Wielkiej Brytanii, bo stamtąd pochodzi i tam głownie grał. Ma solidne podstawy teatralne, nawet w sztukach Szekspira. Obecnie gra w sztuce na Broadwayu.
Poza tym aktorstwo nie polega na strojeniu min, lecz na przekonującym sportretowaniu danej postaci a on w każdej roli jest wiarygodny - od zagubionego schizofrenika po Bonda.
A Opór uważam za bardzo dobry film. I absolutnie nie miał tam "jednej miny". Zagrał świetnie, podobnie jak reszta obsady.
A napisałem, że słabo grał. Według mnie też zagrał bardzo dobrą rolę i również podobnie jak Ty lubię oglądać tego aktora w wielu filmach, bo jest najzwyczajniej dobry w swoim fachu. Ale tak półżartem półserio, trochę człowiekiem jednej miny jest :P
A może wspomnienia zawarte w publikacji o psycholach żydowskich miała być źródłem fabuły tylko (jak zwykle) pieniędzy zabrakło:
"Gdy dotarłem do oddziału, aby przekazać nowe rozkazy, zobaczyłem straszny, przerażający obraz. [...] Na małej polance w lesie leżały półkolem ciała sześciu kobiet w różnym wieku i dwóch mężczyzn. Ciała były rozebrane i położone na plecach. Padało na nie światło księżyca. Jeden po drugim partyzanci strzelali trupom między nogi. Gdy kule dosięgały nerwów, trupy reagowały jak żywe. Drgały i wykrzywiały się przez kilka sekund. Trupy kobiet reagowały w bardziej gwałtowny sposób niż mężczyzn. Wszyscy partyzanci z tego oddziału brali udział w tej okrutnej zabawie, śmiejąc się w dzikim szaleństwie. Najpierw przestraszyłem się tym przedstawieniem, ale potem zaczęło mnie ono w chory sposób interesować. […] Im się nie spieszyło i dopiero jak trupy przestały reagować na kule, przemieścili się na nową pozycję. […]
Ludzie byli zmęczeni, ale z ich twarzy wyzierała satysfakcja i szczęście z wykonanego zadania. Tylko niewielu zdawało sobie sprawę, że popełniono straszliwy mord w ciągu godziny. Ci nieliczni wyglądali ponuro, smutno i mieli poczucie winy. [...]
Dotarliśmy do bazy późno w nocy. Byłem zmęczony i zmordowany, a więc zasnąłem od razu, tak jak większość z naszego oddziału. Jak się dowiedzieliśmy następnego dnia, pozostałe oddziały zostały przywitane jak bohaterowie za zniszczenie Koniuchów. Pili, jedli i śpiewali całą noc. Sprawiło im przyjemność zabijanie i niszczenie, a najbardziej picie."
Pol Bagriansky Koniuchi, „Pirsumim. Publications of the Museum of the Combatants and Partisans”, Tel Aviv, nr 65-66 (grudzień 1988)