Taki tam głupkowaty film, kompletnie nie zapadający w pamięć... Są w nim i lepsze i gorsze momenty, ale z przewagą tych drugich.
Na wstępie należy zaznaczyć, że bardziej mu do komedii niż horroru. W sumie filmy z cyklu "Opowieści z Krypty" zawsze należały do tego przedziału gatunkowego, ale moim zdaniem, zawsze przeważał jednak ten dreszczyk, a nie ironiczny uśmieszek. Tutaj jest na odwrót. I to mi się głównie w nim nie podoba. Bo gdyby poziom humoru był lepszy to byłaby szansa na całkiem dobry komedio-horror, a tymczasem humor dostosowuje się do większości przeciętnych komedii z tamtych lat i nie tylko.
O napięciu nie może być mowy (z wyżej wspomnianych przyczyn), dlatego wszelkie walki z wampirami nie budzą jakichkolwiek emocji. Z bohaterami też raczej trudno się cokolwiek zżyć. I choć są też te lepsze, znośne momenty, to jak na serię Opowieści z Krypty, to jest to póki co najgorszy film jaki oglądałem. No i ta ostatnia scena... jakże głupiutka.
Moja ocena: 4/10.