Miejsce w którym podwodniacy ministra obrony narodowej wymiotują podczas sztormu - mierni, ale wierni - jeden z nich nawet dziwnie ministra przypomina, ale mimo tego i nasłuchu wszechobecnych Niemców to rozśpiewane towarzystwo, W filmie brakuje tylko kapelana lub innego księdza i wszystko będzie się zgadzać z kanonem polskiego kina rządowego tworzonego po 89 roku