nigdy nie wyglądała lepiej. Ten film (może jeszcze "MASKA ZORRO) to esencja jej urody, talentu i seksapilu. Mieszanka wybuchowa, która musiała zaowocować Oskarem (Chicago). Szkoda, że potem Zeta nie pokazała już tak wiele. Talent ma niewątpliwy.
Pozostaje plakat "OSACZONYCH" można patrzeć na niego i patrzeć. Mona Liza.
Tyłeczek okalany przez lasery - to jedna z najważniejszych wizytówek kina sensacyjnego lat 90-tych.
http://www.superiorpics.com/catherine_zeta_jones/images/catherine046.jpg
Rzeczywiście w żadnym innym filmie Zeta-Jones nie była tak ponętna jak właśnie w "Osaczonych". Brawa dla reżysera. I scenarzysty, który wpadł na tak spektakularną scenę.
Owszem, fajnie tu wygląda, ale jeśli mówić tylko o wyglądzie, to na mnie największe wrażenie wywarła w "Terminalu". Tam była śliczna, najśliczniejsza (subiektywnie).
Nie będę teraz ściagał i przeglądał filmu, ale jest kilka momentów, w których drewno aż rzuca się w oczy. Wystarczy uważnie oglądać i bez problemu da się to zauważyć.
Ja dostrzegłem, stąd właśnie zamiast ocenić na go na 6 odjąłem jeden punkt. Z reguły się kłócę w takich sytuacjach, ale dzisiaj sobie odpuszczę. Zasugeruję jedynie, że jak stawiasz takiemu filmowi 10 to może zwyczajnie coś blokuje ci obiektywizm i powoduje selektywne nieprzepuszczanie niedociągnięć filmu do świadomości :) To bardzo częste u fanatyków dających dziesiątki filmom ze wszech miar przeciętnym.
Po prostu oglądając zwracam uwagę na jak najwięcej aspektów filmu, od gry aktorskiej zaczynając a na oświetleniu kończąc. Nie satysfakcjonuje mnie jedynie scenariusz i filmowi ze świetnym scenariuszem i kiepską realizacją nigdy nie dam 10, jeśli dobrze pamiętam to chyba tylko jeden czy dwa filmy oceniłem na 10 jak do tej pory, a ocenionych mam prawie 1400.