Oto zwyczajne małżeństwo. Są ze sobą szczęśliwi, pracują, spotykają się ze znajomymi. Ich jedynym zmartwieniem jest córka, która niemal całkowicie zerwała z nimi kontakt. Chodzi na terapię, która jednak niewiele daje. Do czasu. Jedno jej wyznanie diametralnie zmieni świat wielu osób. Oto bowiem oskarża ojca o seksualne wykorzystywanie. Rozpoczyna się dramat. Czy Henrik rzeczywiście gwałcił swoją córkę? A może ona kłamie? A jeśli tak, to dlaczego, co się za tym kryje.
"Oskarżony" mógł się stać filmem wybitnym. Twórcy dokonali bowiem kilku zabiegów, które wprowadziły film na zupełnie nowe, niezwykłe tory. Oto dziewczyna, ofiara, pojawia się w całym filmie dwukrotnie: najpierw oglądamy ją, tak jak widzi ją Henrik, czyli na ekranie telewizora i dopiero na samym końcu pojawia się we własnej osobie. Przez większą część filmu wspomina się o niej w rozmowach, lecz jest zupełnie nieobecna. Przypatrujemy się za to temu wszystkiemu, co dzieje się bezpośrednio w życiu Henrika i jego żony, Niny. I jak oni, tak i my odczuwamy niepewność, wątpliwości, chaos w związku z całą sytuacją. Choć postaci są znakomicie zarysowane psychologicznie, nie otrzymujemy tutaj żadnych analiz i wykładów. Nie widzimy, co rzeczywiście miało wcześniej miejsce. Nie wiemy nic, poza tym, co dzieje się teraz z bohaterami filmu. Tworzy to bardzo niejednoznaczną, niezwykle silnie naładowaną emocjami sytuację. W tym momencie byłem filmem wprost zachwycony. Pozostawało mi tylko modlić się o to, żeby reżyser nie zepsuł końcówki. Niestety Jacob Thuesen, dla którego "Oskarżony" jest pełnometrażowym debiutem nie wytrzymał i zniszczył potencjał filmu. Od momentu, kiedy na ekranie pojawia się córka, kiedy sytuacja zostaje zdefiniowana, film po prostu marnieje w oczach. Nagle wszystko staje się proste, a zachowanie głównego bohatera teatralnie wręcz przejaskrawione. Na szczęście końcówka nie jest długa i nie zniszczyła całkowicie wrażenia, jakie pozostawił po sobie film. Niestety do arcydzieła droga została nieodwołalnie zamknięta.
Ciezko dyskutowac o zakonczeniu filmu nie zdradzajac jednoczesnie fabuly, ale moim zdaniem takie a nie inne zakonczenie jest konsekwencja calego portretu psychologicznego nakreslonego w filmie. Moim zdaniem jest klamra spinajaca postac Henrika. Mozna by sie posilic na jakies mniej "przejaskrawione"sceny, moze nawet o inne zakonczenie, tylko czy film bylby wtedy dopelniona forma?
W tym filmie nie ma granicy między szlachetnością a niegodziwością, jeśli już jest to dopiero pod koniec kiedy wszystko staje się jasne.
Konflikt ojca jest niejednoznaczny.Kreuje się na poszkodowanego,wygłasza pełne irytacji przemówienia (Do przyjaciół na basenie,żony,strażnika,obroncy,sędziny)nie potrafi być szczery sam ze sobą,do momentu spotkania,spotkania którego starał się uniknąć,bo chyba wiedział do czego może to doprowadzić.Wtedy kłamstwo i obłuda znikają.
Podczas przesłuchania cóka mówi mniej więcej takie słówa "Pózniej Tata płakał przy mnie a na następny dzień zachowywał się normalnie" W drugim spotkaniu z córką,ojciec płacze ,zrzucając na nią część winy.Jednak następnego dnia nie potrafi chować się pod płaszczykiem sztucznych emocji,spotkanie z córką co było punktem kulminacyjnym mocno poruszyło jego sumienie (kiedy mówi do żony na ucho podczas snu -prawdopodobnie swój sekret)Następnego dnia,już nie "jest normalny" wyjawia prawdę, przczuwając,że zostanie zrozumiany, a jego czyny zapomniane.Dzieje się inaczej.Musi ponieśc konsekwence swoich czynów.
7/10
Sorry ale Twoja wypowiedz to spoiler,akurat w przypadku tego filmu nie chcialam wiedziec jak sie skonczy.
[SPOILER] Mam podobne odczucia w sprawie zakończenia i od tej rozmowy z córką przez chwile film przestał mi się podobać. Po pięciu minutach jednak znowu przybijał mnie do fotela. Jednak jak ktoś już wspomniał film daje pełny portret głównego bohatera. Końcówka poza ostatnią sceną w mym odczuciu nie była przejaskrawiona. Właśnie ta ostatnia była troszkę przesadzona, chociaż z drugiej strony kto wie. Nie wiem jak zachowują się ludzie w takich sytuacjach, ale wiem, że reżyser mógł to zrobić inaczej.
Ostatecznie jednak nie ma arcydzieła, chociaż było blisko. Jest za to rewelacja i za to daję filmowi 9/10 w swoim prywatnym rankingu :)
No właśnie końcówka trochę skiepszczona, dlatego 8/10
SPOILER
Przez dużą część filmu czułam się zmanipulowana, a to dlatego że współczułam temu "tatusiowi" jaką to ma wyrodną córkę, co sobie zmyśla historie, zmanipulowana do tego stopnia, że nie wiedziałam jeszcze chwilę po seansie czy on to robił na prawdę czy na koniec już sobie to wkręcił.
Zupełnie przez przypadek włączyłam i nie żałuję. Bardzo dobre kino :D
Skoro wszyscy piszą źle o końcówce to może powinni nakręcić końcową część na nowo i wyświetlać to jako nowy film ;P
Widzę, że cierpisz na bezsenność, albo czekałaś na jakieś zawody olimpijskie :) Zresztą, żeby oglądać fajne filmy w TVP to trzeba nie lubić spania.
[spoiler] Wszystko przemawiał za ojcem
ale od pewnego momentu czekałem na to ,że tatuś jednak jest winny...odpowiedź najgorsza z możliwych wisiała jak miecz Demoklesa nad tą rodziną
Film ciekawie gra z widzem - raz sugeruje winę ojca, raz niewinność - początkowa scena z terapeutką i niedokończona historia o trollu sygnalizuje, że coś wisi w powietrzu, ale... na razie niczego się nie dowiemy, bo historia nie została opowiedziana do końca. Zaczyna się gra z widzem, bo tak naprawdę o winie ojca wiemy od początku, a na pewno już od chwili, kiedy ze skargą na pływalnie przychodzi ojciec małego chłopca - na czym więc polega gra? Ano na tym, że pozwala się Henrikowi opowiedzieć swoją historię - przez co widz chce odroczyć jego winę, zrzucić ją na córkę, na terapeutkę. Doskonale wiemy (albo przynajmniej przeczuwamy), że to zrobił, ale chcemy, żeby było inaczej.
Film ciekawy, bo zrobiony z perspektywy "drugiej strony".
Ciekawa jest również warstwa krytyczna, wyrażająca się w relacjach otoczenia z Henrikiem - jeśli jest niewinny, dlaczego wszyscy traktują go (prędzej czy później) jako winnego. To pokazuje nam, że w społeczeństwie, w rodzinie wina czy brak winy nie są najważniejsze - najważniejsze jest oskarżenie. Człowiek oskarżony (bez względu na to, czy jest winny) staje się nową osobą, mimo że dramatycznie woła "Jestem Henrik, ten sam".
7/10
(Spojlery) Akurat ta rozmowa z córką była potrzebna, bo odwracała sytuację o 180 stopni, zmieniała perspektywę. Tylko, że film mógł się skończyć, sceną jak mąż szepcze śpiącej żonie prawdę do ucha, bo to było takie odniesienie do bajki o trolu.
Lejzorek, dokładnie tak! Szkoda, że film nie zakończył się zostawiając nas z tym pytaniem.
Mąż mówiąc do ucha śpiącej żony, najwyraźniej chciał się "wykupić", uzyskać rozgrzeszenie. Wyjawić prawdę. No wiecie "przecież powiedziałem to żonie". Ale wg mnie najlepszym zakończeniem byłoby cięcie po wypowiedzeniu przez bohatera zdania o wspomnianej historii trolla. To by był genialny koniec, który zrodziłby dużo wątpliwości. Ale wtedy nie poznalibyśmy losów dziewczynki (tego, że żona go opuści). Choć wiciem się w kołdrze, mogliby to zasugerować tuż przed cięciem.
Ach, to było właśnie dla mnie niejasne! Napisy, które ściągnęły mi się przez napiprojekt nie tłumaczyły tego szeptu. Myślałam, że coś tam po prostu bełkocze (nie znam tego języka), a tu proszę... To wiele wyjaśnia.
I faktycznie, końcówka jakaś dziwna, przedramatyzowana i za to odejmuję. Ale poza tym naprawdę świetna gra z widzem. Tak naprawdę do końca właściwie nie umiałam się określić po której jestem stronie.
SPOILER SPOILER SPOILER Piszecie, że film manipuluje, prowadzi grę z widzem. Również tak myślałem do pewnego momentu. Jak dla mnie rozmowa z córką wyraźnie pokazuje, że Heinrik czuł się niewinny, nie uważał swoich czynów za złe. Odrzucał od siebie winę za swoje postępowanie, refleksje przychodziły do niego jedynie w chwilach rozczulenia (albo to refleksje przynosiły rozczulenie). Wtedy zdawał sobie sprawę, że wynikające z braku świadomości przyzwolenie córki wcale go nie zwalnia z odpowiedzialności. Ostatecznie załamał sie po spotkaniu z córką.
Zakończenie owszem byłoby bardziej efektowne, gdyby nastąpiło niedopowiedziane, tak jak ktoś wyżej napisał, ale czy nie byłby to tani efekt? Dla mnie wcale dobrym domknięciem fabuły są słowa Niny, że Heinrik sam musi sie przyznać.