dość oryginalny pomysł, nawiązujące do "było sobie życie". w niektórych momentach baaardzo obleśne, zwłaszcza oglądając mordę ojca - ale jego widok od zawsze wywołuje u mnie odruch wymiotny. zresztą podobnie jak jego filmowy braciszek. o plusach pisało już kilka osób. ja napiszę o minusach. przede wszystkim powodujący zaciskanie się piąstek wnerwiający głos głównej cytoplazmy - jonesa. nie dość, że to typ gościa, który za dużo gada, to jeszcze te jego infradźwięki... w ogóle drażni mnie to, że teraz robią filmy, gdzie głos podkładają murzyni, a biali to tło. nie jestem rasistą, ale to zaczyna być męczące... za to wielki plus za głos najgroźniejszej zarazki - laurence fishburne - miodzio... ale to tak na marginesie. kolejny minus - wielkie uchybienie - koleś trafia do szpitala z gorączką. chwilę później umiera, a lekarze zachowują się, jakby to chodziło o złamanie nogi, mało tego, pozwalają pocałować ojca na pożegnanie... ja wiem że to bajka, ale zachować jakiś poziom należy.