1. Po pierwsze, nie kumam, czemu wszystkich albańców tak dziwacznie poprzebierali (no bo skoro
AT wiedzieli dobrze bez noktowizorów, to po co były albańcom), że wyglądali jak Tuskeni z
Gwiezdnych Wojen ;)
2. Zapomniałem co po drugie.
Bo zapewne At widzieli ruch i blysk ognia z pistoletu. A tak na marginesie najwieksza głupota jaka jest w filmach ogien z pistoletu każdego rodzaju oraz ogień po wybuchu granatu
Akurat brak łączności komórkowej w promieniu iluś tam metrów jest wyjaśniony. W ramach przygotowań do skoku, jeden z gangsterów (tych "dobrych", nie zaś tych złych Albańczyków) usuwa z masztu umieszczonego na jednym z magazynów hurtowni - antenę przekaźnika. Ma to uniemożliwić ochroniarzom powiadomienie policji. Jakimś cudem, zasięg żadnej innej anteny z okolicy w to miejsce nie sięga.
Ale tak w ogóle, to w tym filmie - innych nieprawdopodobieństw nie brakuje.
Oglądałem to wczoraj i mnie zastanawiały te nieprzebrane, ciągnące się watahy tych ponoć Albańców, tych "złych bandytów". Skąd, u licha, we Francji tyle ich na raz, w pełnym rynsztunku to licho wie:-) Dodatkowy efekt potęgowały te ich noktowizory na głowach sprawiające dodatkowe wrażenie jakichś robotów, bo przecież oni nawet za bardzo się nie ukrywali, szli pod lufy tych ukrywających się niczym mięso armatnie, a należało zakładać, że taka bandyterka też musi mieć pojęcie o taktyce walki. Jeden wdrapuje się na górę, zostaje zastrzelony przez tę bodaj policjantkę, a tu drugi, trzeci robi to samo ryzykując życiem, jeden z nich zostaje nawet potraktowany ogniem ze spraya na owady i nic to. No ale cóż, przynajmniej ta nawalanka dłużej trwała i o to pewnie chodziło twórcom filmu, który generalnie nie był zły, taki nieamerykański.
Już kilka razy spotkałem się w francuskich filmach, że jest tam duża diaspora Albańczyków i do tego wielu z nich tworzy grupy przestępcze.
Ciekawostką jest, że liczba Albańczyków mieszkających poza granicami państwa przewyższa liczbę Albańczyków żyjących w Albanii :)
To tak jakby Polaków było 40 mln poza granicami Polski.
Teraz przeglądałem z grubsza dalsze komentarze i inni ludzie też zwracają uwagę na te rzesze bezmózgich terminatorów, którzy jakby w ogóle śmierci się nie bali, albo byli na haju. Ktoś zauważył, że na froncie też w czasie szturmu idzie się - a właściwie kiedyś szło się - na nieosłoniętej przestrzeni pod lufy wroga i część zdobywała jego pozycje. No dobra, ale przecież ze dwóch tych "złych" bandziorów mogło grupkę swoich osłaniać ogniem, a ci daliby radę bez strat własnych podejść do budynku. Mało tego, mając noktowizory mogli ocenić, z której dziury osaczeni się ostrzeliwują i tam naparzać z karabinów. A właśnie tego w filmie nie było i dlatego tak mnie - prócz imponującej liczby tych Albańców - zdziwił ten obłąkańczy, samobójczy marsz na oblężonych Żabojadów.
W ogóle muzułmanie lęgną się w Europie Zachodniej jak króliki, bo mają tam szklarniowe wręcz środowiska, zatem całkiem możliwe, iż w niedługim czasie liczba takich, powiedzmy, Irakijczyków w Europie, też przekroczy tę mieszkającą w Iraku:-)
Oczywiście masz rację w sprawie szturmu samobójców. Mega nierealny wątek filmu. Sam jestem rekonstruktorem wojsk walczących w II wojnę światową i nawet wtedy atak piechoty na płaskim terenie nie był bezwładny i z góry skazany na porażkę ani u Niemców ani u Rosjan.
Przypomniał mi się wkrótce początkowy motyw z filmu "Szeregowiec Ryan", gdy desant amerykański został wypuszczony wprost pod CKM-y dobrze na to przygotowanych i zamaskowanych Niemców, a tu trzeba było iść, bo taki był rozkaz! Mój śp. dziadzio opowiadał mi, jak to jego ojciec jemu opowiadał (mieszkam we wschodniej Polsce), że po bitwie w jego okolicach w I wojnie zabici Austriacy, cytuję: "leżeli jak bławaty", tyle ich zginęło w walce z Rosjanami. A bławaty, bo ponoć mieli niebieskie mundury. Ale to pewnie wiesz, skoro się tym zajmujesz.
To dobrze, że są jeszcze rekonstruktorzy. Dzięki nim nauka historii ma bardziej barwny, żywy i zachęcający młode pokolenia smak.